Hype na japońskie whisky jakoś nigdy specjalnie mnie nie dotknął. A może po prostu, jak większość nowicjuszy, sparzyłem się na pseudojapońskich blendach na początku mojej przygody. W każdym razie, opisywany dziś sampel stoi i czeka od lat, zawsze wyprzedzany w kolejce przez kolejne szkockie whisky. I, jak zaraz się przekonacie, bardzo niesłusznie.
O samej whisky
Hakushu Distiller’s Reserve to whisky single malt bez określenia wieku (NAS). Whisky butelkowana jest w 43% bez filtracji na zimno i w naturalnej barwie. Producent nie podaje typu beczek użytych do maturacji. Destylarnia Hakushu jest częścią koncernu Suntory.

Kolor: jasnozłoty
Zapach: stary papier, wosk, zielone jabłka, lekko zbożowy, lekki torf, czerwone pomarańcze, cytrusy, wędzona papryka
Smak: cytrusy, zielone jabłka, gorzki dąb, gorzki plastik, trawa cytrynowa, lukrecja, stary papier, odrobina torfu
Finisz: czerwony pieprz, cytrusy, suchy dąb, lukrecja, zbożowy
Nos otwiera stary papier z dużą dawką wosku i zielonego jabłka. Jest lekko zbożowo, przebija się też nuta torfowa, ale nie dymna. W tle czerwone pomarańcze i cytrusy oraz słodka, wędzona papryka. Przypomina mi to stare butelkowania, wciąż jednak młodych single maltów (takie jak np. Cardhu 5YO Pure Highland Malt czy Glenfiddich 8YO Pure Malt) czy nawet, dzięki tej zbożowości, starego Ballantinesa 17YO. Na języku niestety dosyć płasko, czuć rozwodnienie, chociaż profil jest kontynuacją zapachu. Dominują cytrusy i zielone jabłka. Sporo gorzkiego dębu i plastiku. W tle trawa cytrunowa i lukrecja. Wraca stary papier i torf. Finisz dosyć krótki, głównie czerwony pieprz i cytrusy. Do teo suchy dąb i lukrecja, ponowanie zbożowo.
Duże zaskoczenie na plus. Jak na whisky NAS, tym bardziej z Japonii, gdzie dopiero od niedawna obowiązuje zasada 3 lat maturacji dla whisky. Bardzo pijalna i przyjemna, szkoda jedynie, że tak rozcieńczona. Gdyby nie cena to byłby to świetny daily dram.
