Taliskera 18-letniego bardzo lubię. Caol Ilę 18-letnią również bardzo lubię, a Caol Ilę 25-letnią, chociaż bardzo dawno nie piłem, wspominam niezwykle ciepło. Kierując się logiką i wynikającą z niej wysokimi oczekiwaniami, kupiłem butelkę Taliskera 25-letniego
O samej whisky
Moja butelka pochodzi z 2017 roku. Whisky w mocy obniżonej do charakterystycznych 45.8%. Jak to u Diageo bywa, filtrowana na zimno oraz barwiona.

Kolor: złoty
Zapach: słodki torf, cytrusy, słone glony, mineralny, czerwone pomarańcze, benzyna, ser cheddar
Smak: czerwone pomarańcze, słodki torf, czerwony pieprz, suchy dąb, spalone drewno
Finisz: spalone drewno, czerwony pieprz, mdły plastik, perfumowany, cytrusy, słodki dąb
Piękny nos przypominający bardziej starą whisky z Islay niż to co zazwyczaj serwują współczesne Taliskery. Otwiera delikatny słodki torf z mnóstwem cytrusów. W kontrze słone glony, złożoności dodaje mineralność. Wytrawność z kolei podbijają czerwone pomarańcze. Za element organiczny i brud odpowiada benzyna i ser cheddar. W smaku zaczyna się podobnie, chociaż tutaj na pierwszym planie są czerwone pomarańcze, a słodki torf trochę z tyłu miesza się z czerwonym pieprzem. Do tego suchy dąb i spalone drewno. Mimo przyjemnego i całkiem złożonego profilu zdecydowanie brakuje intesywności i oleistości. Spalone drewno otwiera również finisz. Uzupełnieniem jest znany już czerwony pieprz. Niestety pojawia się nuta mdłego plastiku oraz sztucznie perfumowana, które robią zdecydowanie złe wrażenie. Sytuację ratuje odrobina cytrusów i na zakończenie słodki dąb.
Zapowiadało się bardzo dobrze, ale w smaku i finiszu obniżona moc zdecydowanie zaszkodziła tej whisky. Niemniej jest to wciąż bardzo solidna i smaczna pozycja.