Recenzja: Ardbeg Blasda

Ardbeg Blasda

Ardbeg Blasda została zabutelkowana w 2008 roku. Pamiętam, że piłem ją na Ardbeg Day podczas Feis Ile i od razu się polubliśmy. Wróćmy zatem do tej whisky, tym razem z miniaturki.

O samej whisky

Ardbeg Blasda to kolejne (po eksperymentach w 1980 i 1981) podejście destylarni do mniej (lub prawie w ogóle) torfowego destylatu. Tym razem skończyło się na fenolach na poziomie zaledwie 8ppm (w wydestylowanej whisky, a nie słodzie, jak to zazwyczaj się podaje). Nie podsiada oznaczenia wieku i zabutelkowana została w 40%, co jest bardzo niespotykane w oficjalnych Ardbegach. Dojrzewała w beczkach po sherry i jest niebarwiona. Whisky zapewne jest filtrowana na zimno, tym bardziej przy takiej mocy.

Ta miniaturka jest niestety kolejną ofiarą nie uszczelniania przeze mnie bardziej zwyczajnych buteleczek.

Ardbeg Blasda

Kolor: słomkowy
Zapach: cytrusy, świeży chleb, mokry torf, mango, słone glony
Smak: plastik, cytrusy, stara skóra, czekolada mleczna
Finisz: gorzki plastik, cierpki dąb, gorzkie pestki wiśni, chmiel

Nos otwierają cytrusy ze świeżym chlebem. Dymu nie ma, jednak duch Islay nie zniknął i czuć mokry torf oraz odrobinę słonych glonów. Zaskakująco dobrze jak na 40%. W smaku z przodu chemiczny plastik, potem klasyczne cytrusy. Dalej cierpka stara skóra i mleczna czekolada. Finisz również otwiera nieprzyjemny plastik, szybko jednak na wierzch wychodzi cierpki dąb. Trochę gorzkich pestek wiśni i na koniec bardzo dużo chmielu.

Większość opinii jakie czytałem o Ardbeg Blasda były zdecydowanie niepochlebne. Ale dla mnie ta whisky, poza byciem ciekawostką, była zawsze przyjemna. Nie jest to rewelacja, ale na pewno nie porażka, jak twierdzi wiele źródeł. Jak na 40% i to z odparowanej miniaturki to jest lepiej niż się spodziewałem.

Ocena: 83/100

Ardbeg Blasda

Dodaj komentarz

Czytam i polecam: DramHunter | Fine Spirits Club