Diageo, nie wiem czy tylko w Polsce, ma czasem dziwną strategię. Taki Talisker 18-letni, czy 25-letnia Caol Ila, mimo bycia częścią podstawowej oferty nie są zbyt promowane, a i czasem są ciężko dostępne. Łatwiej kupić droższe wydanie z DSR niż taką właśnie podstawkę. Wielka szkoda, bo, jak się zaraz przekonacie, mamy do czynienia z jakościowym produktem.
O samej whisky
18-letni Talisker to kupaż klasycznych beczek po bourbonie oraz sherry. Butelkowany w Taliskerowym standardzie 45.8% z filtracją oraz barwieniem karmelem. Moja butelka pochodzi z 2020 roku, czyli jeszcze sprzed odświeżenia szaty graficznej.

Kolor: ciemny olej
Zapach: przypalona kofitura truskawkowa, kwaśny torf, czerwone pomarańcze, mineralność, żurawina, kwaśne żelki, skórka cytrynowa, świeży chleb, słód
Smak: słodkie sherry, odrobina siarki, parafina, czerwony pieprz, dym, gorzkie pestki wiśni, mokry dąb, mokre liście, plastik
Finisz: pikantny dąb, imbir w syropie, mdły plastik, czerwone pomarańcze, wilgotny i mdły torf, spalony dąb
W zapachu mieszanka słodkiego, cierpkiego i kwaskowego. Sporo dymu pod postacią przypalnonej konfitury truskawkowej i kwaśnego torfu. Mocno wyczuwalne cierpkie, czerwone pomarańcze z nutką mineralności. Potem żurawina i kwaśne żelki, odrobina białych winogron. Na końcu skórka cytrynowa. Z czasem pojawia się świeży chleb oraz słód, a całość pokazuje więcej charakteru beczki po bourbonie. Z pazurem, ma charakter whisky z poprzedniej epoki. W smaku zdecydowanie słodziej i delikatniej. Odbrobina sherry zabrudznego siarką z chemiczną nutą parafiny, sporo czerwonego pieprzu. Dym całkiem mocno zaznaczony. Z czasem wychodzi lekko pikantny, mokry dąb i mokre liście przechodzące w lekko mdły plastik, ale to marginalne uczucie. Finisz przyjemnie pikantnie dębowy, ale nie pieprzny. Sporo kandyzowanego imbiru i cierpkich czernowych pomarańczy. Pozostawia torfowy, lecz nie dymny, lekko wilgotno-ziemisty, posmak. Niestety całość jest trochę zbyt mydlano-mdła, co wzbudza skojarzenia z bardzo nietrafionym Taliskerem Skye.
Zapach dużo słodszy i bardziej złożony niż w obecnym Taliskerze 10-letnim, mineralność trochę przypomina aromat Springbanka. Zdecydowanie większy, niż u młodszej siostry, udział beczek po sherry. Do tego świetny balans.
Mimo faktu, że trochę lepiej zapamiętałem tę whisky, to dalej podstawka prawie idealna. Razem z Glendronachem 18-letnim są ciężkie do pobicia. Szkoda, że w ostatnich latach Diageo tak mocno winduje ceny podstawek z wyższej półki.