Dziś kolejna stara miniaturka. Klasyczny Laphroaig 10-letni w wersji Unblended Islay Malt Scotch Whisky, czyli sprzed pojawienia się w oficjalnym obiegu terminu Single Malt. Butelkowana zapewne w latach 80., chociaż znalazłem też informację, że ta edycja była dostępna w latach 70.. Przeznaczona była na rynek amerykański – importowana przez Regal Brands.
O samej whisky
Whisky zabutelkowana została w charakterystycznej mocy 90 proof, czyli 45%. Oczywiście nie wiemy nic o filtracji ani barwieniu.
Niestety poziom mojej minitaurki niebezpiecznie spadł zaledwie w rok od zakupu – od bezpiecznego dołu szyjki do poniżej etykiety.

Kolor: złoty
Zapach: cytrusy, świeży chleb, mentol, popiół, pomelo, ananas, czerwony grejpfrut, słodkie glony, słodki tytoń
Smak: słodowy, mentol, cytrusy, czerwony grejpfrut, wosk
Finisz: spalony dąb, kandyzowane cytrusy, czerwony grejpfrut, mentol, plastik, cierpki dąb
Na nosie mnóstwo cytrusów, ale w tym przypadku są tak bardzo wyraźne, że można je konkretnie nazwać. Jest pomelo, ananas i czerwony grejpfrut. Do tego sporo mentolu oraz odrobina słodkiego tytoniu. W tym wszystkim delikatny popiół, sporo świeżego chleba oraz słodkich glonów. W smaku mocno słodowo z dużą dozą cytrusów, głównie grejpfruta, i wosku. Pononie przewija się mentol. Tutaj niestety odparowanie najbardziej daje się we znaki. Finisz za to aż tak nie ucierpiał. Sporo spalonego dębu i kandyzowanych cytrusów, głównie czerwonego grejpfruta. Znów mentol, trochę plastiku i na koniec cierpki dąb.
Piękna whisky o profilu pokazującym, jak kiedyś potrafiły smakowac torfowe whisky. Moje największe zarzuty to brak intensywności oraz tekstury, co niestety jest bezpośrednim wynikiem odparowania. Wielka szkoda. Pomimo tego, dalej zasługuje na wysoką notę.