Większość rocznikowanych wydań Port Charlotte była dostępna bez problemu (przynajmniej przez jakiś czas) w sklepach. Co ciekawe, patrząc na kody butelek, wszystkie edycje butelkowane były na parę podejść, nawet na przekroju kilku lat. Opisywana dziś butelka jest dobrym przykładem – możemy znaleźć kody wskazujące na butelkowanie od 2018 aż do 2021. Jednak w tym przypadku większym wyróżnikiem na tle serii Cask Exploration jest fakt przeznaczenia tej butelki na rynek Travel Retail. Nie jest to tak istotne jak kiedyś, ale jednak.
O samej whisky
Destylat Port Charlotte z rocznika 2009 wyprodukowany ze szkockiego jęczmienia dojrzewał przez 6 lat w beczkach z francuskiego dębu lub po amerykańskiej whiskey by potem trafić na 2 lata finiszowania w tytułowych beczkach po Marsali z europejskiego dębu. Daje nam to w sumie whisky 9-letnią. Butelkowana jest w 56.3% bez filtracji na zimno ani barwienia.
Kolor: pomarańczowy
Zapach: mokry torf, słony, pieczone jabłka, wędzone wiśnie, karmel, lekko serowy
Smak: pikantny dąb, mokry torf, kwaśne jabłka, niedojrzała gruszka, popiół
Finisz: pikantny dąb, popiół, torf, skóra
Nos robi świetne pierwsze wrażenie. Jest bardzo pełny i intensywny, na przód wysuwa się mokry torf z dużą ilością soli. Finiszownie wprowadza element owocowy pod postacią pieczonych jabłek i wędzonych wiśni. Z tyłu odrobina karmelu i typowej dla Port Charlotte organiczności pod postacią sera. Smak idzie bardziej w kwaśną stronę – otwiera pikantny dąb, dalej sporo mokrego torfu i kwaśnego jabłka. Balans wprowadza cierpka niedojrzała gruszka. W tle trochę popiołu. Finisz psuje ogóle wrażenie. Jest dosyć prosty z naciskiem na pikantny dąb. Nie brakuje popiołui torfu a na koniec nawet skóry.
Nie spotkałem jeszcze Port Charlotte która by mniie zawiodła, ale te edycja odstaje trochę od poziomu do którego przyzwyczaiła mnie seria Cask Exploration. Niemniej wiem, że dla niektórych to najlepsza butelka w cyklu.
