Recenzja: Lagavulin 16YO White Horse Distillers B. 1990s

Lagavulin 16YO White Horse Distillers B. 1990s Classic Malts of Scotland

Pamiętam, jak kilka lat temu, zaczynając swoją przygodę z whisky i poznając torfowe smaki, przeczytałem, że w przeszłości Lagavulin było dużo bardziej dymny. Rozpaliło to moją wyobraźnię, jednak wtedy moja wiara w producentów była wysoka (na pewno zmiana wynikała z chęci poprawienia jakości whisky), a możliwości spróbowania takiej butelki niskie. Po kilku latach, zanurzając się w świat miniaturek (bynajmniej nie kolekcjonowania), okazało się, że spróbowanie Lagavulina destylowanego za czasów White Horse Distillers nie musi być aż takie skomplikowane.

Więcej o historii i ewolucji klasycznej Lagavulin 16-letniej przeczytacie w porównaniu chłopaków Z Innej Beczki, gdzie pojawia się identyczna miniaturka z takiego samego zestawu Classic Malts jak mój. Bardzo polecam lekturą całej serii Old vs New.

O samej whisky

Lagavulin 16-letni to pozycja nie zmienająca się od lat. Od zawsze w mocy 43%, twardo oparł się zmianie standardu mocy an 40%. Na miniaturce nie ma informacji o barwieniu ani filtracji. Wiem za to, że to butelkowanie przeznaczone na rynek francuski. Cały zestaw promował serię Classic Malts na początku jej istnienia, czyli na przełomie lat 80. i 90.. Oznacza to, że dzisiejszy Lagavulin destylowany był w połowie lat 70..

Lagavulin 16YO White Horse Distillers B. 1990s Classic Malts of Scotland

Kolor: jasnozłoty
Zapach: słodki torf, sos barbecue, wędzona makrela, świeży chleb, stara skóra, sosna, mentol, Maggi, małże
Smak: dąb, stara skóra, crème brûlée, grillowane mango, spalony dąb, kwaśny popiół
Finisz: kwaśny popiół, spalony dąb, spalony plastik, gorzka czekolada, stara skóra

Na nosie mało dymu, za to mocno zaznaczony słodki torf, sos barbecue i wędzona makrela. Trochę świeżego chleba. Sporo sherry pod postacię starej skóry i Maggi. Idzie to aż w stronę znaną z Glenfarclasa, czyli mentol, sosna i ogólna ziołowość. Intensywność i obecnośc umami podbijają dodatkowo małże. W smaku mocno dębowo dalej z wyraźną nutą sherry jako stara skóra. Dymność manifestuje się jako crème brûlée i grillowane mango. Z czasem wraca dąb, tym razem spalony, i kwaśny popiół, które płynnie wprawadza nas w finisz. Tutaj dodatkowo trochę spalonego plastiku i gorzkiej czekolady.

Nie powidziałbym, że whisky ta jest bardziej dymna niż obecnie butelkowany Lagavulin 16-letni. Przynajmniej nie w takiej formie, w jakiej ta torfowość manifestuje się we współczesnych whisky z Islay. Bardziej wpływa to na ogólny charakter destylatu, jego intensywność i pełność smaku nawet przy jedynie 43%. Whisky jest dużo bardziej organiczna i naturalna. Czy jest lepej niż obecnie? Na pewno jest trochę inaczej. Ale tylko trochę. Ogólnie z chłopakaki Z Innej Beczki często się nie zgadzam, ale w przypadku tego Lagavulina mamy podobne wnioski.

Ocena: 87/100

Czytam i polecam: DramHunter | MaltVader | Fine Spirits Club