Wiele whisky z niezależnego bottlingu niedeklarująych nazwy destylarni, często po prostu nazywając je n.p. Secert Speyside, w jakiś sposób sugeruje nam skąd pochodzi destylat. W przypadku opisywanej dziś butelki, bottler The Whisky Agency nie daje nam jednak żadnych wskazówek. Możemy się więc tylko domyślać.
O samej whisky
Wiemy za to, że whisky pochodzi z 1973 roku i dojrzewała w pojedyńczej beczce po sherry aż do roku 2016. Rozlano 324 butelki w mocy beczki 49.2% bez filtracji na zimno ani barwienia.
Kolor: złoty
Zapach: płatki owiance, grejpfrut, szportki, słony karmel, przejrzała brzoskwinia, gotowana marchew, parafina, nafta, gotowane warzywa
Smak: cytrusy, pikantny dąb, stara skóra
Finisz: plastik, stara skóra, lakier, Spirite, gorzki pestki wiśni
Nie wiem czy coś jest nie tak z moim samplem, bo wszyscy zachwyają się owocowością tej whisky. Tymczasem ja czuję płatki owsiane i grejpfrut a potem bardzo dużo słonych akcentów – szprotki w oleju i słony karmel. Wracają owoce jako przejrzała brzoskwinia, ale szybko do głosu dochodzi parafina i nafta. Na koniec gotowane warzywa w tym dużo marchwi. Jakby nie patrzeć bardzo wytrawnie. Na języku niezbyt dużo się dzieje, może to przez moc, a może przytłoczył mnie ten nos. Beczka na pewno nie było świeżą (co nie jest zarzutem), bo czuję głównie cytrusy. Do tego pikantny dąb i stara skóra. Czyli dosyć generycznie. Finisz otwiera plastik, szybko wkracza stara skóra. Udział beczki jednak przypomina o sobie lakierem. Do tego Sprite i na koniec gorzkie pestki wiśni.
No cóż, ocena bardzo subiektywna, raczej za oryginalność, niż walory smakowe. Takich whisky na pewno się już nie robi. Nie dla nowicjuszy o słabych nerwach.