Glen Grant to, obok Glenfarclas i Macallan, destylarnia która może pochwalić się nieprzerwaną od dekad produkcją i obecnością na rynku. Z tych powodów właśnie z tej destylarni pochodzą jedne z najstarszych zabutelkowanych kiedykolwiek whisky.
U mnie w kieliszku whisky której czas maturacji może nie zachwyca, jednak czas butelkowania czyni ją już interesującją. Spróbujmy 10-letniej Glen Grant butelkowanej w latach 70. oznaczonej 70 Proof.
O samej whisky
70 Proof w tym przypadku to 40% ponieważ mówimy o jednostkach brytyjskich. Poza wspomnianymi już wiekiem oraz mocą nic więcej nie wiemy. Co ciekawe, miniaturka nie posiada nawet informacji o pojemności.
Kolor: jasnozłoty
Zapach: wosk, stara książka, stary magazyn, czerwone jabłka, gotowana marchew
Smak: wosk, płyta wiórowa, karton
Finisz: gorzki dąb, perfumowany
Zapach dosyć wycofany, ale w końcu mamy do czynienia z niską mocą. Sporo przyjemnego wosku, sporo zapachu starej książki i starego magazynu (ciekawe na ile pochodzi to z czasu spędzonego w szkle). W tle czerwone jabłka i gotowana marchew. W smaku niestety bardzo blado, daje o sobie znać odparowani, którego większość niestety nastąpiła już u mnie w szufladzie. Wosk, płyta wiórowa i karton. Tylko tyle i bardzo płasko. Finisz to sam gorzki dąb i aromaty sztucznie perfumowane.
No nie jest to niestety reprezentatywny przykład Glen Granta z tamtego okresu (a przynajmniej taką mam nadzieję). Potrzeba będzie powtórki z inną buteleczką.