Destylarnia Caol Ila działa od 1846 roku. Co oznacza, że 2021 wypadła 175. rocznica uruchomienia gorzelni. Takiej okazji nie można było nie uświetnić specjalnym bottlingiem. W ten sposób narodziła się opisywania dziś 24-letnia whisky.
O samej whisky
Otrzymujemy zaskakująco mało informacji jak na taką edycję. Nie wiadomo nic o beczkach w jakich dojrzewała whisky, nie podano także rocznika. Wiadomo jedynie, że rozlano 3000 butelek w mocy beczki 52.1% bez filtracji na zimno.

Kolor: słomkowy
Zapach: zielony banan, świeże siano, popiół, stek z grilla, cytrusy, ananas, mango
Smak: słód, zielony banan, lekko pikantny dąb, cytrusy, popiół
Finisz: pikantny dąb, stek z grilla, pieprzny, popiół
W zapachu dosyć subtelnie, a mimo to mocno mięśiście i mało owocowo jak na Caol Ilę. Króluje niedojrzały, zielony banan mieszający się z dobrze znanym świeżym sianiem. Mnóstwo popiołu i steka z grilla. W tle, bardzo nieśmiało, cytrusy, a z czasem równiez ananas i mango. Tekstura nie zachwyca, whisky wydaje się też jest dosyć zamknięta. W smaku bardzo słodowo z dużą dozą zielonego banana. Lekko pikantny dąb, w końcu cytrusy oraz całkiem sporo popiołu. Finisz otwiera pikantny dąb. Potem atakuje nas dymność pod postacią steka z grilla i popiołu. Pozostawia mocno pieprzne wrażenie. Ogólnie gaśnie bardzo szybko.
Jest trochę inaczej niż przyzwyczaiła nas Caol Ila, co nie znaczy, ze źle. Mimo to, po whisky w takim wieku oczekiwałbym dużo większej złożoności. Na samym nosie jest dosyć ubogo, choć nieźle, ale to co dzieje się w smaku i na finiszu wypada już bardzo blado. Zdecydowanie nie smakuje na 24-lata, bardziej na 17-18. W sumie, mimo bardziej dymnego stylu, niedaleko jej właśnie do oficjalnej Caol Ili 18-letniej. W najlepszym wypadku jest przyzwoicie, oczekiwania były dużo większe.