Destylarnia Caperdonich nazywana była także Glen Grant 2, jako że zbudowana została celem zwiększenia mocy produkcyjnych Glen Grant i mieściła się po drugiej stonie ulicy od tejże. Spirytus z Caperdonich płynął rurą nad ulicą do oryginalnej Glen Grant, gdzie trafiał do beczek i leżakował. W 1977 roku przepisy się jednak zmieniły i fizycznie odrębna destylarnia musiała otrzymać własną nazwę. W 2001 Caperdonich zostaje sprzedana koncernowi Pernod Ricard i w 2002 zaprzestaje produkcji. 9 lat później zostaje zburzona.
O samej whisky
Butelkowania edycji 25-letniej niestety nie są rocznikowane, możemy jednak domyślić się, że mamy do czynienia z destylatem sprzed przejęcia przez Pernod Ricard. Whisky dojrzewała w beczkach pierwszego napełnienia z amerykańskiego dębu (czyli zapewne po bourbonie) i została zabutelkowana w 48% bez filtracji na zimno ani barwienia.
Kolor: złoty
Zapach: miód gryczany, zielone jabłka, perfumowany, płatki kukurydziane, kwiatowy, słodki dąb, czerwone jabłka
Smak: lekko pikantny dąb, wosk, stara skóra, proch strzelniczy, gorzkie pestki wiśni, plastik
Finisz: stary dąb, stara skóra, plastik, kwaśny dąb, grejpfrut, gorzki chmiel
Na nosie mocno kukurydzianie–zbożowo, mógłbym aż powiedzieć, że to grain. Do tego miód gryczany i zielone jabłka. Lekko perfumowany ze sporą dawką kwiatów. Trochę słodkiego dębu i na końcu czerwone jabłka. Czyli w sumie przegląd klasycznych aromatów ze Speyside z mocno wyczuwalnym wpływem świeżych beczek po bourbonie. W smaku zdecydowanie bardziej wytrawnie, sporo nut kojarzonych raczej z beczkami po sherry. Zaczyna się od lekko pikantnego dębu, potem sporo wosku i starej skóry mieszającej się z prochem strzelniczym. Jakby było za mało wytrawnie, dochodzą do tego gorzkie pestki wiśni z odrobiną plastiku. Finisz w podobnym tonie, chociaż jeszcze bardziej gorzki. Stary dąb miesza się ze starą skóra i plastikiem. Z czasem dąb idzie w bardziej kwaśną stronę i pojawia się grejpfrut i na koniec gorzki chmiel.
Po nosie zapowiadało się na elegancką i nudną whisky w słusznym wieku. Okazało się, że tak nudno nie było, ale zawirowania niekoniecznie wyszły na plus. Całościowo może być, aczkolwiek nie ma czym się zbytnio ekscytować.