Recenzja: Aberlour A’bunadh Batch 62

Moje drogi z A’bunadh, a tym bardziej aktualnymi wydanami Aberlour, rozeszły się jakiś czas temu. Seria wkracza właśnie w ósmą dziesiątkę batchy, a ja czyszczę regał i szafkę na sample. W kieliszku Batch 62.

O samej whisky

Aberlour A’bunadh Batch 62 zabutelkowany został w styczniu 2018 w mocy beczki 59.9%. Klasycznie bez określenia wieku, z beczek po sherry Oloroso, w naturalnej barwie i bez filtracji na zimno.

Kolor: złoty
Zapach: lukier, rum, przyprawy korzenne, lekko alkoholowy, karmel, kukułki
Smak: pikantny dąb, wytrawne sherry, stara skóra, taniczny
Finisz: dąb, lakier, stara skóra, taniczny, perfumowany, gorzki dąb

Nos zaczyna się bardzo słodko ogromą ilością lukru, co od razu kojarzy mi się z rumem Foursquare. Wrażenie potęguje spora ilość przypraw korzennych. Niestety jest lekko alkoholowo, w tle karmel i cukierki kukułki. W smaku nieskomplikowanie, chociaż bardziej wytrawnie, dużo pikantnego dębu i wytrawnego sherry. Mocno tanicznie i cierpki z wyraźną starą skórą. Finisz również wytrawny, ponownie dużo dębu ale i lakieru. Dalej obecna jest stara skóra i elementy taniczne, do tego dochodzą nuty perfumowane i na koniec gorzki dąb.

Batch 65 jest zdecydowanie mniej skomplikowany niż Batch 47, a zarazem bardzo inny niż sąsiedni Batch 65. Dosyć oryginalny i zaskakujący jak na A’bunadh, głównie za sprawą wytrawności.

Ocena: 87/100

Czytam i polecam: DramHunter | MaltVader | Fine Spirits Club