Craigellachie 23-letnia to najstarsza whisky oferowana w podstawowym portfolio destylarni. Chociaż nie nazwałbym jej do końca podstawką, jeśli poprzedni rozlew ukazał się prawie dekadę temu. Ale może są plany aby była to edycja pojawiająca się cyklicznie.
O samej whisky
Whisky to kupaż beczek pierwszego napełnienia po bourbonie i po sherry. Wszystkie podstawki Craigellachie butelkowane są w 46% bez filtracji na zimno i bez dodatku karmelu. Z etykiety dowiemy się też, że destylarnia wciąż używa worm tubs, czyli wężownic, co nadaje spirytusowi niepowtarzalny charatker.

Kolor: ciemnozłoty
Zapach: stary dąb, wilgotna piwnica, lakier, czerwone owoce, maliny, mleczna czekolada
Smak: lekko siarkowy, czerwone owoce, lakier, stary dąb, stara skóra, plastik
Finisz: gorzki dąb, anyż, czarna herbata, gorzkie pestki wiśni, stara skóra, plastik
W zapachu nie da się ukryć udziału beczek po sherry. Powiedziałbym, że są one nawet dominujace. Mocno czuć wpływ drewna – otwiera przyjemny stary dąb z dużą dozą wilgotnej piwnicy. Dalej lakier i czerwone owoce. W tle mleczna czekolada i maliny. Można wąchać i wąchać, chociaż jest ciut alkoholowo. W smaku ciut sztucznie chemicznie i trochę jakby podgnile. Na początku lekko siarkowo, sporo czerwonych owoców. Potem lakier i stary dąb. W tle stara skóra i gorzki plastik. Finisz również zaczyna się gorzko, tym razem dębowo. Po chwili anyż i mocna czarna herbata. Dalej gorzkie pestki wiśni, stara skóra i ponownie plastik.
Doceniam kunszt, ale to jednak nie moje smaki. Dla miłośników whisky po sherry w starym stylu (a nie przedębionych sherry bomb) będzie jak znalazł.