Whisky z destylarni Fettercairn jeszcze na blogu nie było. Mimo całkiem niezłej dostepności nie piłem też nigdy oficjalnego butelkowania, a tylko kilka młodych, niewyróżniających się niezależnych. A destylarnia jest całkiem ciekawa, bo chyba jako jedyna w Szkocji chłodzi alembiki poprzez polewanie ich wodą. Spróbujmy butelkowania w słusznym wieku od Cadenheada.
O samej whisky
Destylat z rocznika 1988 dojrzewał przez 31 lat w pojedyńczej beczce po bourbonie aż do jesieni 2020. Po tym czasie rozlano 252 butelki w mocy beczki 54.7% bez filtracji na zimno ani barwienia – jak to w serii
Authentic Collection.

Kolor: złoty
Zapach: metaliczny, stary magazyn, zgniłe truskawki, wosk, zielone jabłka, parafina, cytrusy
Smak: zielone jabłka, metaliczny, wosk, skórka cytryny
Finisz: pikantny dąb, lekko siarkowy, skórka cytryny
Bardzo fajny nos. Mocno metaliczny, przypomina mi trochę Dailuaine. Do tego, co trochę zaskakuje w beczce po bourbonie, stary magazyn i zgniłe truskawki. W tle wosk, parafina, zielone jabłka i dobrze znane cytrusy. W smaku dużo bardziej wytrawnie. Zielone jabłka dominują, dalej jest metalicznie. Dalej ponowanie wosk, a w tle cierpka skórka cytryny. Finisz dosyć podobny z dodatkiem pikantnego dębu i odrobiny siarki.
Przyjemna whisky. Aż tyle i tylko tylo, bo wiek jest słuszny. Szkoda, że nie dowozi tego co obiecuje zapachem.