Talisker 30-letni ukazuje się co roku w mocno limitowanym nakładzie (akurat w tym przypadku to nie termin marketingowy), zazwyczaj lekko ponad 3000 butelek. Sprawdzmy jak prezentuje się edycja butelkowana dekadę temu, czyli zawierająca destylat z początku lat 80.
O samej whisky
Jak na koncern Diageo przystało, whisky jest filtrowana na zimno oraz barwiona. Moc została obniżona do charakterystycznych dla tej gorzelni 45.8%. Nie znamy typu użytych beczek.
Kolor: ciemnozłoty
Zapach: suszone pomarańcze, dąb, lekki dymek, lukier, słód, Maggi, suszone pomidory, pieczone jabłka
Smak: suszone pomarańcze, pikantny dąb, lukier, wosk, mdła parafina, stara skóra, stary magazyn, woda różana
Finisz: popiół, stara skóra, wosk, stary magazyn
Nos nie zaskauje, od razu daje o sobie znać profil Taliskera wygładzony przez słuszny wiek. Suszone pomarańcze z mocną nutą dębu. Mocniej niż zazwyczaj zaznaczony słodki dym, do tego sporo lukru i słodu, które to przełamują słone Magii i suszone pomidory. Pod koniec pieczone jabłka. Smak bardzo intensywny, ale zarazem gładki i tłusty. Ponowanie suszone pomarańcze z dużą ilością dębu. Wraca lukier, tutaj przełamany woskiem i mdłą parafiną. W tle stara skóra, stary, zakurzony magazyn i odrobina wody różanej. Lekko rumowy przez swoją pikantną słodycz. Finisz wytrawny. Sporo popiołu i starej skóry. Wytrawny wosk i ponownie stary magazyn.
Trochę brakuje tej whisky ogłady – momentami jest lekko kanciasta i potrafi być ostrawa. Pod dodaniu wody robi się mniej słodka, a bardziej brudna. Talisker 30-letni może się błędnie wydawać prosty, ale jest po prostu świetnie zbalansowany.