Recenzja: Kilchoman 2013 Mezcal #725 M&P Cask Collection Club

W serii M&P Cask Collection Club ukazują się, raczej bez zaskoczenia, beczki z destylarni będących w dystrybucji firmy. Tych aż tak wiele nie ma, w końcu firma skupia się głównie na winach, a beczki z niekórych, jak na przykład Springbank, są nieosiągalne. Tym sposobem seria dosyć szybko zatoczyła koło i pojawiła się druga beczka z destylarni Kilchoman.

O samej whisky

Kilchoman to jedna z pierwszych destylarni eksperymentujących z beczkami po tequili i mezcalu. I właśnie bottling z jednej z takich beczek trafił do Polski. Co prawda jest to finisz w beczce po mezcalu numer 725, ale jednak. Ogółem destylat dojrzewał 7 lat, od październiak 2013 do sierpnia 2021. Whisky butelkowana w mocy beczki 53.5% bez filtracji na zimno ani barwienia.

Kolor: słomkowy
Zapach: mentol, eukaliptus, grejpfrut, popiół, ostry rum, cytrusy, suche siano
Smak: pikantny dąb, popiół, gorzki grejpfrut, aceton
Finisz: popiół, kwaśny tytoń, pikantny dąb, musztarda

Nos bardzo świeży, a nawet odświeżający i przyjemny, Z przodu mentol i eukaliptus ze sporą dozą grejpfruta. Dopiero potem odrobina popiołu i mocnego rumu. W tle cytrusy i suche siano będące wspomnieniem pierwotnej beczki. Z czasem armoat wietrzeje i staje się bardziej chlebowy. Smak i finisz niestety nie tak ciekawe. Pikantny dąb, sporo popiołu, gorzki grejpfrut i aceton. Finisz dodatkowo kwaśny tytoń i na koniec musztarda.

Po zapowiadającym ciekawy eksperyment nosie następuje mocne rozczarowanie. Może trzeba było to zostawić w oryginalnej beczce i nie kombinować? W końcu pierwszy Kilchoman w serii, czyli Kilchoman 2010 ze zwykłej beczki po bourbonie był świetny.

Ocena: 84/100