Recenzja: Glen Keith 1993 Oloroso Sherry #82838/39 Murray McDavid

Glen Keith na blogu jeszcze nie było, a jest to destylarnia, którą całkiem lubię. Podobnie jak Glen Grant, często ukazuje się w niezależnym bottlingu w słusznym wieku. I niezależny bottling to najprostsza droga to spróbowania tej destylarni, bo destylarnia nie posiada stałej ofery podstawek.

O samej whisky

Murray McDavid serwują nam to, co mają w zwyczaju, czyli finiszowanie. Whisky z rocznika 1993 pierwotnie dojrzewała w beczkach po bourbonie przez ponad 25 lat, by na ostatnie 16 miesięcy trafić do dwóch beczek pierwszego napełnienia po sherry Oloroso o numerach 82838 i 82839, dając ostatecznie whisky 27-letnią. Butelkowanie nastąpiło w mocy beczki 51.2% bez filtacji na zimno ani barwienia.

Kolor: jasnozłoty
Zapach: czerwone jabłka, lakier, pieczone jabłka, cynamon, cytrusy, dąb, wanilia
Smak: pikantny dąb, lakier, czerwone jabłka, gorzki grejpfrut, wanilia,
Finisz: gorzki dąb, taniny, woda różana, proch strzelniczy, gorzka skóra

Na nosie finiszownaie odcisnęło bardzo delikatne piętno. Czuć dobrze znane dla whisky ze Speyside czerwone jabłka, pieczone jabłka i cynamon. DNA beczki po bourbonie mocno wyczuwalne – sporo cytrusów i wanilli. Oprócz tego dąb i lakier. Bardzo klasyczny profil, dosyć delikatny, czuć tutaj ponad ćwierć wieku w beczce. W smaku ciut gorzej, na pierwszym planie pikantny dąb, potem ponownie lakier i czerwone jabłka. Sporo gorzkiego grejpfruta i jakby chemicznych pogonów. Odrobina wanilii. Finisz niezbyt przyjemny. Niezwykle gorzki dąb z mnóstwem taninin. Tutaj czuć te beczki po sherry w postaci prochu strzelniczego i niezwykle gorzkiej skóry. Jedyne przełamanie tych aromatów to odrobina wody różanej.

Bardzo zachowawczy speysider z czasem niestety skręcający w bardzo gorzkie, nieprzyjemne i zbyt taniczne klimaty. Wygląda to tak, jakby beczki po sherry oddały najgorsze co miały.

Ocena: 84/100

Czytam i polecam: DramHunter | MaltVader | Fine Spirits Club