Recenzja: Ardbeg 1991 Bourbon Cask #2999 Murray McDavid

Ardbeg a początku lat 90. brzmi dobrze. Co prawda młody, bo butelkowany ponad 20 lat temu, ale i tak może być ciekawie.

O samej whisky

Destylat z lutego 1991 dojrzewał przez 9 lat do lutego 2000 w pojedyńczej beczce po bourbonie numer 2999. Butelkowanie nastąpiło w mocy 46% bez filtracji na zimno i barwienia.

Kolor: słomkowy
Zapach: suche siano, glony, cytrusy, mentol, spalony plastik, popiół
Smak: cytrusy, suche siano, lekko pikantny, suchy torf
Finisz: popiół, dąb, wędzonka, spalony plastik, gorzki dąb, alkoholowy

Nos bardzo Ardbegowy, chociaż mimo niskiej mocy lekko alkoholowy. Mnóstwo suchego siana, glonów i cytrusów. Potem mentol, spalony plastik i popiół. W smaku podobnie, chociaż jeszcze prościej. Cytrusy i suche siano. Lekko pikantnie z dawką suchego torfu. Trochę w stronę Caol Ili. Finisz też nie zaskakuje. Popiół z dużą dawką dębu i wędzonki. Do tego spalony plastik. Pod koniec gorzki dąb i dosyć alkoholowy.

Whisky bez większych wad, ale też niemająca za dużo do zaoferowania. Czas w szkle również za bardzo nie pomógł.

Ocena: 84/100

Czytam i polecam: DramHunter | MaltVader | Fine Spirits Club