Recenzja: Glenglassaugh 2010 Spanish Wine Hogshead #3319 Al. Capone

Jakiś czas temu otrzymałem od sieci sklepów Al. Capone (dziękuję Krzysiek) zestaw sampli prezentujących ich bottlingi na wyłączność. Z okazji 10-lecia firmy do sprzedaży trafi 10 butelek z 10 beczek, do tej pory ukazało się 5:

Sprawdźmy więc czwartą odsłonę serii z destylarni GlenGlassaugh, tym bardziej, że jest to gorzelnia (do tej pory) nieobecna na blogu.

O samej whisky

Whisky dojrzewała przez 10 lat (od maja 2010 do 2021) w beczce po hiszpańskich winie numer 3319, nie wiemy jednak czy było to wino białe, czy czerwone. Butelkowanie nastąpiło w mocy beczki 55.2% bez filtracji na zimno.

Kolor: złoty
Zapach: maślany, aceton, skóra, zbożowy, czerwone jabłka, cytrusy, kwaśny dąb
Smak: pikantny, czerwone jabłka, skóra, zielone jabłka
Finisz: pikantny dąb, gorzki dąb, taniczny, popiół

Nos mocno maślany, ale też z mocną nutą acetonu, który z czasem pachnie bardziej jak skóra. Potem robi się zbożowo, co w sumie przypomina tradycyjny szkocji shortbread. Tło tworzą czerwone jabłka, cytrusy i kwaśny dąb, który jest jedynym przejawem użytej beczki po winie. Ogólnie bardziej pachnie to sherry niż winem. Na języku całkiem tłusto, ale też bardzo pikantnie. Potem wchodzą słodkie czerwone jabłka przechodzące w świeższe, zielone jabłka. W międzyczasie ponowanie skóra. Finisz rozpoczyna powracający pikantny dąb, szybko przechodzący w gorzki dąb. Jest bardzo tanicznie. Na koniec kwaśny popiół.

No cóż, dosyć młoda whisky w wysokiej mocy. Nie ma dramatu, ale przyjemności z picia raczej też nie. Woda niestety nie pomaga jej za dużo.

Ocena: 82/100

Czytam i polecam: DramHunter | MaltVader | Fine Spirits Club