Nie jestem jakimś mega fanem Glenfarclasa, niemniej bardzo szanuję i raczej ufam. Dlatego też, bez większego zastanawienia kupiłem butelkę wydaną z okazji 185. rocznicy pracy destylarni. Tym bardziej, że poprzednia edycja z okazji 175. rocznicy ma bardzo dobre opinie.
O samej whisky
Na etykiecie nie ma oznaczenia wieku, jednak podczas degustacji George Grant wspomniał, że najmłodszy składnik tej whisky ma 16 lat. Do kupażu użyto jednak również beczek z lat 60., 70., 80., i 90. Były to głównie beczki po sherry, ale nie tylko. Oficjalnie rozlano 6000 butelek, jednak podczas degustacji George wspomniał o 4000 kartonów, czyli 24 tysiącach butelek. Pewne jest za to, że whisky ma 46% oraz nie była filtrowana na zimno ani barwiona.
Kolor: złoty
Zapach: pieczone jabłka, skóra, karmel, wiśnie, woda różana, słodki dąb
Smak: lekko pikantny, pieczone jabłka, woda różana, siarka, słód
Finisz: woda różana, perfumowany, słodki tytoń, pikantny dąb
Nos mega klasyczny i miękki. Bardzo w stylu starych sherrówek. Mnóstwo pieczonych jabłek, skóry i karmelu. Oczywiście nie brakuje wiśni i delikatnej wody różanej. Pod koniec przyjemnie słodki dąb. Momentami lekko alkoholowy. Na języku bardzo gładko i pijalnie, chociaz na początku odrobinę pikantnie. Tutaj też mamy pieczone jabłka z dużą dozą wody różanej. Siarka, ale w tym pozytywnym wydaniu, i odrobina słodu. Finisz momentami lekko sztucznie perfumowany. Woda różana nie odstępuje nas na krok. Do tego odrobina słodkiego tytoniu i pikantengo dębu.
Niebezpiecznie pijalna whisky. Od początku do końca zdecydowana (ale delikatna) i dobrze zbalansowana. Fanom tego stylu na pewno posmakuje.
30 maja, 2024
[…] Whisky Time: 87/100 […]