Recenzja: Ardbeg An Oa B. 2019

Ardbeg An Oa, którego nazwa nawiązuje do najbardziej południowego półwyspu Islay, obecna jest na rynku od 2017 roku. Jest to czwarta whisky w obecnym portfolio destylarni, dodana po Corryvreckan i Uigedail.

O samej whisky

Ardbeg An Oa to mieszanka destylatu z kilku rodzajów beczek, między innymi po sherry Pedro Ximenez, mocno wypalanych ze świeżego dębu oraz klasycznych po bourbonie. Po kupażu whisky przegryza sie w dużym zbiorniku z dębu francuskiego. An Oa jest butelkowana w mocy 46% bez filtracji na zimno. Jest to whisky bez oznaczenia wieku (NAS).

Kolor: jasnozłoty
Zapach: sucha słoma, suchy torf, podgniłe glony, nadmorskie kamienie, białe wino, mentol
Smak: słodki torf, cytrusy, wędzonka, ananas
Finisz: popiół, mentol, wędzonka

Nos zdecydowanie lotny i przyjemnie lekko słodki. Dominuje sucha słoma i suchy torf. W tle odrobina podgniłych glonów i słonych nadmorskich kamieni, prosto ze szkockiej plaży. Pod koniec odrobina mentolu. Na języku ciut płasko ale zaskakująco dobrze. Ponowanie dużo słodkiego torfu i klasycznych cytrusów. Z tyłu słona wędzonka i odrobina ananasa. Finisz nieskomplikowany: popiół, mentol i wędzonka.

Zawsze traktowałem An Oa lekko po macoszemu, jako słabszą wersję Ardbega 10YO. Głównie dlatego, że patrząc na parametry za bardzo się nie wyróżnia, a dobór beczek wygląda na mieszankę wszystkiego co akurat było pod ręką bez jakiejś myśli przewodniej (co ma miejsce przy Corryvreckanie i Uigedailu). Mimo tego whisky wypada całkiem dobrze, może bez większej głebi, ale zdecydowanie da się ją pić z przyjemnością. Wydaje się dosyć delikatniejsza niż inne Ardbegi, alkohol jest bardzo dobrze zintegrowany i ogólnie wypada lepiej niż najnowsza propozycja w stałej ofercie destylarni, czyli 5-letnia Ardbeg Wee Beastie. Może w zamierzeniu miał to być wstęp do świata whisky torfowych?

Ocena: 84/100

Czytam i polecam: DramHunter | MaltVader | Fine Spirits Club