Recenzja: Springbank 2007 First Fill Sherry Hogshead Rotation 189

Moje własne Springbanki z Cage już wszystkie opisałem, co nie znaczy, że nie mam czegoś w samplach. Nawet z tej samej wyprawy.

O samej whisky

Spójrzmy więc na próbkę z września 2007, który to destylat spędził 12 lat do sierpnia 2020 w beczce pierwszego napełnienia po sherry w magazynie numer 5. Moc beczki spadła do 56.9%. Whisky oczywiście bez filtracji i w naturalnej barwie.

Kolor: ciemnozłoty
Zapach: Werther’s Original, masło, crème brûlée, butapren, stary olej, tytoń, truskawki, śmietana, smar
Smak: pikantny, truskawki, lakier, główki zapałek
Finisz: przypalony maślany popcorn, siarka, proch strzelniczy

Zapach raczej niezachęcający. Dostajemy mieszankę cukierków, karmelków, starego masła, przypalonego cukru. Za tym klej butapren, stary olej do smażenia i odrobina tytoniu. Po jakimś czasie aromaty te uspokajają się i pojawiają się truskawki i tłusta śmietana, cukierki Alpenliebe z dodatkiem smaru. Zaczyna przyominać ciut mniej dojrzałą i bardziej agresywną Springbank 18-letnią. W smaku tłusto ale ostro. Truskawki z bardzo dużą dozą lakieru oraz siarkowych główek zapałek. Finisz to przypalony maślany popcorn i dużo siarkowego prochu strzelniczego.

Kalejdoskop smaków. Niestety nie idzie za tym proporcjolanie przyjemność picia. Przynajmej nie na początku. Z każdym kolejnym polaniem smkauje mi jednak coraz bardziej. Dobry materiał na dłuższą maturację.

Ocena: 85/100

Dodaj komentarz

Czytam i polecam: DramHunter | MaltVader | Fine Spirits Club