Recenzja: Raasay Batch R-01

Isle of Raasay to jedna w kilku debiutujących w ostatnim czasie destylarni. Bierze swoją nazwę od malutkiej wyspy na której jest położona i której, jak informuje etykieta, populacja wynosi zaledwie 161 osób. Raasay leży tuż obok Skye, czyli siedziby destylarni Talisker, oraz od niedawna, Torabhaig.

O samej whisky

R-01 to pierwszy batch whisky z podstawowej oferty destylarni. Spirytus torfowy i nietorfowy pochodzi z pierwszych dwóch lat pracy destylarni, czyli roczników 2017 i 2018 i dojrzewał w beczkach po whiskey żytniej, ze świeżego dębu Chinkapin (używanego również w GlenAllachie) oraz po czerwonych winie z Bordeaux. Przy butelkowaniu w 2021 daje to whisky o najniższym prawnie dopuszczanym wieku 3 lat w mocy 46.4% niefiltrowaną na zimno i w naturalnej barwie.

Kolor: jasnozłoty
Zapach: słoma, cytrusy, słony, morskie glony, dym
Smak: pikantny, solanka, słodowy, skórka chleba
Finisz: gorzki, ostry, chemiczny, popiół

Na nosie od początku skojarzenia z Caol Ilą z odrobną Taliskera. Słoma i cytrusy z domieszką słonej nuty glonów. Na końcu odrobina dymu. Całkiem przyjemnie. W smaku dosyć pikantnie, ale bez przegięcia. Podobne skojarzenia co na nosie. Również jest słono i dużą dawką słodu i skórki chleba – zdecydowanie czuć, że to destylar z charakterem. Niestety finisz psuje ogólnie pozytywne, do tej pory, wrażenie. Tutaj w końcu daje o sobie znać młody wiek w połączeniu z użytymi beczkami. Jest bardzo gorzko a do tego ostro i chemiczne, co mocno kojarzy mi się z whiskey żytnią. Na końcu odrobina popiołu, która nie ratuje sytuacji.

Nie jest to zbytnio udane wejście w rynek mainstremowy, jednak nie ma tragedii. Jak na 3-letnią whisky jest całkiem nieźle, chociaż sąsiednia Torabhaig Inaugural Release wypadła dużo lepiej. Czy Raasay ma aż takie problemy z płynnością finansową, że musiała zacząć na siebie zarabiać? W końcu pierwsze wrażenie można zrobić tylko raz.

Ocena: 81/100

Czytam i polecam: DramHunter | MaltVader | Fine Spirits Club