Laphroaig Cairdeas Origin wydany został na Feis Ile 2012 z okazji 18-urodzin Friends of Laphroaig. Dzięki Markusowi z The Finest Malts oraz Scotland Yard miałem okazję spróbować tej whisky, razem z kilkoma innymi Cairdeasami, w organizowanej przez niego degustacji.
O samej whisky
Laphroaig Cairdeas Origin to kupaż beczek kolejnego napełnienia po bourbonie (50%) oraz quarter casków (50%), które zazwyczaj również rozpoczynają życie jako beczki po bourbonie. Butelkowanie nastąpiło w mocy 51.2% bez filtracji na zimno. Laphroaig zwyczajowo nie barwi swoich whisky, jednak nie mamy takiej informacji na etykiecie.
Kolor: słomkowy
Zapach: cytrusy, maslany, mango, żółty melon, trawa cytrynowa, popiół, mentol
Smak: tłusty, lekko pikantny, cytrusy, sosna, popiół
Finisz: pikantny, popiół, cytrusy, mango
Profil podobny do Laphroaiga butelkowanego dla Highgrove. Duży nacisk na cytrusy i owoce troplikalne (mango i żółty melon), lekkie zaskoczene to nuta mentolowa. Pachnie bardzo dojrzale, przypomina mi Laphroaiga 25-letniego i Caol Ilę 25-letnią. W smaku ciut bardziej pikantnie niż zapowiada bardzo delikatny nos. Dobra tekstura – przyjemnie tłusto. Mocny nacisk na klasyczne cytrusy. Trochę sosny i obowiązkowego popiołu. Finisz ponowanie ciut pikantny z popiołem. Wracają typowe owoce, czyli cytrusy i mango.
Ten Laphroaig ponownie udowadnia, że ich destylat ta najlepiej czuje się w beczce po bourbonie. Przynajmniej w mojej opinii. Obecność raczej młodych quarter casków daje się odczuć jako ciut zbyt duża pieprzność. Mogło być odrobinę lepiej, ale i tak jest świetnie.