Polski dystrubytor Kilchomana, czyli M&P, dalej w ofensywie. Jest to bodajrze trzecia, a jedna z czterech, pozycji z tej młodej destylarni przeznaczona wyłącznie na rynek Polski w 2021. Była single cask równiez po Sauternes Łukasza Gołębiewskiego, oraz dwie butelki z serii M&P Cask Collection Club – jedna z beczki po tequilli (nie trafiał do mnie ten pomysł) i świetna 10-latka z beczki po bourbonie.
O samej whisky
Tak jak wszystkie inne edycje krajowe, które ukazały się do tej pory, Polska również dostałę whisky bez określenia wieku. Kupaż składał się z beczek po bourbonie (70%), po sherry (5%) oraz po Sauternes (25%). Wypadkowa moc 47.6% jest wynikiem dodania do wcześniej zmieszanych i rozcieńczonych do 46% beczek po bourbonie i po sherry (brzmi jak przepis na Machir Bay) jednej beczki po Sauternes. Rozlano 900 butelek bez filtracji na zimno ani barwienia.
Kolor: słomkowy
Zapach: siano, świeży chleb, new make, maślany, cytrusy, grillowany banan, glony morskie, dymny
Smak: zamknięty, plastik, siano, popiół
Finisz: lekko pikantny dąb, kwaskowy popiół, gorzkie pestki wiśni, spalony dąb
Nos otwierają nuty ciut Ardbegowe – siano, świeży chleb. Jest dosyć maślanie, czuć niestety new make i ogólnie młody wiek. Z przyjemnych aromatów klasyczne cytrusy, ciekawy grillowany banan oraz lekko słodne glony morskie. Na języku przyjemnie tłusto jak na obniżoną moc. Niestety whisky jest bardzo zamknięta. Nie płaska, tylko zamknięta – jakby, mimo tekstury i zapachu, nie miała smaku. Jedyne co udało mi się wyłapać to odrobina plastiku, siana i popiołu. Różne smaki ujawniają sie dopiero na finiszu. Lekko dębowo pikantnie (zazwyczaj to wada, ale tutaj mi smakuje) ze sporą dozą kwaskowego popiołu i gorzkich pestek wiśni. Na koniec spalony dąb.
Całkiem pijalna pozycja, chociaż bardzo generyczna – ciężko wyłapać jakiś konkretny wpływ beczki. Niewielki przeskok względem podstawowej Machir Bay.