Recenzja: GlenAllachie 2006 Tawny Port #867

Jak wspominałem w ostatniej wpisie o GlenAllachie 2006 Ruby Port #1841 pora na drugie GlenAllachie do edukacyjnej pary.

O samej whisky

Destylat z kwietnia 2006 dojrzewał do lipca 2021 w beczce po porto Tawny numer 867 co oznacza rozlew w wieku 15 lat. Swoją drogą ciekawe, że beczka zalana później ma niższy numer. Butelkowanie w mocy beczki 61.3% bez filtracji na zimno oraz barwienia. Billy Walker oczywiśce maczał tu palce, więc w końcu nie wiemy czy nie doszło do jakiegoś przelewania destylatu podczas maturacji.

Kolor: złoty, lekko różowy
Zapach: aceton, żurawina, kwaśne wiśnie, lekko alkoholowy, seler, wilgotna ziemia, główki zapałek
Smak: kwaśny, żurawina, skóra, czerwony pieprz, gorzka czekolada
Finisz: pikantny dąb, pieprzny, gorzkie pestki wiśni, rodzynki, cierpka skóra

Nos bardzo kwaśny. Przypimina mi trochę Bimbra dla Tudor. Odrobina selera? Ale może być to autosugestia. W każdym razie aż tak nie przeszkadza jak to było przy Bunnahabhain z beczki po porto. Na końcu główka zapałek. Z każdym niuchnięciem bardziej mi się podoba. Trzymam kciuki aby smak nie odstawał. Głównie kwaśny, z dużą nutą żurawiny i bardzo wytrawnej czekolady. Gdzieniegdzie przebijają się słodsze akcenty jak na przykład czerwony pieprz. Mimo to ogółem jednak wytrawnie. Sporo cierpkiej skóry. Finisz pikantny z dużą dozą dębu, moc daje o sobie znać. Momentami odrobina rodzynek. Wciąż bardzo wytrawnie i cierpko, mocno ściąga język.

Kolejne GlenAllachie której najmocniejszą stroną jest nos. Gdyby nie wybijający się (zwłasza na finiszu) alkohol to byłby punkt wyżej. Zdecydowanie wolę GlenAllachie idące w tę, wytrawną i kwaśną, stronę niż kolejne cukrowe ulepy.

Ocena: 86/100

Dodaj komentarz

Czytam i polecam: DramHunter | MaltVader | Fine Spirits Club