Recenzja: Ardbeg Arrrrrrrdbeg!

Ardbeg Arrrrrrrdbeg! to specjalnie wydanie z okazji przejścia na emeryturę managera destylarni Mickiego Heads’a, który sprawował tę funkcję od 2007 roku, aż do 2020. Mickey widoczny jest na etykiecie, przedstawiony jako pirat trzymający w ręce flaszkę Ardbega – co nawiązuje do nazwy tej edycji. Jako ciekawostkę dodam, że na rynek frankcuski trafiły gdzie na etykiecie Mickey nie trzyma butelki z ręce.

O samej whisky

Ardbeg, jak to ma ostatnio w zwyczaju, serwuje nam whisky bez deklaracji wieku (NAS). Whisky dojrzewała wyłącznie w beczkach po whisky żytniej. Zabutelkowana została w mocy beczki 51.8% bez filtracji na zimno ani barwienia.

Kolor: słomiany
Zapach: lekko alkoholowy, wędzonka, przypalony karmel, krówka, cytrusy, wanilia, spalone drewno, kiszone ogórki, mango, aceton, mokra ziemia
Smak: słodki lakier, wędzonka, aceton, cytrusy, grejpfrut, plastik
Finisz: gorzki dąb, aceton, lakier, siano, grejpfrut

Czuć, że to młoda whisky. Nos dosyć kwaśny, momentami agresywny (alkohol, aceton, lakier) ale szybko się uspokaja. Wpływ whisky żytniej wydaje się mocny, ułożony charakter Ardbega walczy z agresją amerykańskiej whiskey. Sporo wędzonki i przypalonego karmelu (oraz po prostu karmelowej słodyczy pod postacią krówki). Nie mogło zabraknąć cytrusów i wanilli. Ogólnie dosyć oryginalnie i całkiem intrygująco. W smaku lepiej, gładziej i nie tak alkoholowo. Lekka pikantość z rye, poza tym dobrze ułożone cytrusy. Ciekawa nota słodkiego lakieru. Na końcu grejpfrut i trochę nieprzyjemnego, sztucznego plastiku. Finisz krótki, mocno zaznaczony gorzkim dębem, acetonem i lakierem. Z przyjemniejszych akcentów siano i grejpfrut.

Mocno pikantnie i niezbyt torfowo. Momentami wędzonka, ale ogóle charakter Ardbega mocno walczy z beczką. Jestem antyfanem whiskey żytniej i dla mnie jej wpływ nie jest wartością dodaną. Niezbyt udane pożegnanie Mickiego Heads’a.

Ocena: 84/100

Dodaj komentarz

Czytam i polecam: DramHunter | Fine Spirits Club