Pierwsze wydanie Kilkerrana Heavily Peated ukazało się na początku 2019 roku. Mimo mojej miłości do torfu, w tym dymnego sąsiada Kilkerrana z Campbeltown czyli Longrow, nie polubiliśmy się. Było bardzo młodo i mdło. Nie wiem, czy z kolejnymi batchami wiek whisky wzrasta ale postanowiłem dać szanse zeszłorocznej Batch 4.
O samej whisky
Słód do wszystkich edycji Kilkerrana Heavily Peated wędzony jest do 80 PPM. To wydanie to ponownie moc beczki, tym razem 58.6%. Dostajemy kupaż beczek po bourbonie (80%) i po sherry (20%). Oczywiście butelkowanie bez filtracji na zimno ani barwienia.
Kolor: słomkowy
Zapach: wędzona szynka, ananas, słony, cytrusy, siano, konopie, aceton
Smak: słony, cytrusy, new make, słód
Finisz: lekko pikantny, siano, słód, słony, popiół
Nos słony i ciut alkoholowo-acetonowy. Dużo wędzonej szynki pomieszanej z anansem. Potem cytrusy i siano oraz jakby odrobina konopii. Ta słona szynka przypomina mi West Cork Peat Charred Cask. Na języku bardzo prosto, chociaz dosyć tłuso. Do tego dalej słono z dużą dawką cytrusów. New make dalej przebija, na plus lekka słodowość. Młody wiek wciąż daje się we znaki, ale przynajmniej nie jest już mdle. Finisz bez zaskoczenia, ale chociaż lepszy niż smak. Lekko pikantny, wciąż sporo przyjemnego siana i słodu. Słony smak zepchnięty jest na dalszy plan. Kończymy popiołem.
Bardzo prosta whisky. Tak jak, na przykład, prosta i mocna Caol Ila mi smakuje, tak tutaj coś nie gra. Zbyt ostro, a jednocześnie new makeowo. Lubię dym, ale tutaj nie ma dla mnie nic więcej.