Port Askaig to marka stworzona przez Elixir Distillers, czyli do niedawna firmę powiązaną z The Whisky Exchange. Butelkowane są pod nią whisky z Islay w bardzo różnym wieku i cenie. Tajemnią poliszynela jest, że zazwyczaj jest to Caol Ila (destylarnia położona administracyjnie właśnie w mieście Port Askaig), chociaż starsze wypusty to często Bunnahabhain. Obecnie właściciele Elixir Distillers pozbyli się całego ramienia sprzedaży, czyli własnie The Whisky Exchange, i poza butelkowaniem różnych whisky skupiają się na budowanie destylarni whisky (oraz rumu) na Islay.
Prezentowana dziś butelka jest uczczeniem 10-lecia powstania marki.
O samej whisky
Do celebracji wybrano nieprzypadkowo whisky 10-letnią będąca kupażem beczek ponownego napełnienia po bourbonie (60%), pierwszego napełnienia po bourbonie (25%) oraz po sherry z systemu solera (15%). Rozlano 10000 butelek w mocy beczki 55.85% bez filtracji na zimno ani barwienia.
Kolor: jasnozłoty
Zapach: suche siano, świeży chleb, cytrusy, algi, słodki popiół
Smak: słodki, cytrusy, gorzki dąb, lekko chemiczny
Finisz: popiół, gorzki dąb, gorzkie pestki wiśni, lekko chemiczny, popiół
Na nosie wybijają się typowe dla Caol Ili po bourbonie aromaty – suche siano, świeży chleb i cytrusy. W tle lekko słone algi oraz słodkawy popiół i te aspekty przypominają odrobinę charakter Lagavulin. Absolutnie nie pachnie to na ponad 55%, alkohol w ogóle się nie wybija. W smaku bez zaskoczenia – dominują słodkie cytrusy. Potem dla kontrastu gorzki dąb i jakieś takie dziwne chemiczne nuty. Finisz bardzo podobny, rozpoczyna i kończy się popiołem, w międzyczasie znów gorzki dąb oraz pestki wiśnii ta dziwny, chemiczny posmak.
Ten dodatek beczek po sherry wydaje się praktycznie nie mieć wpływu na destylat. Ujawnia się pośrednio dodając odrobinę gorzyczki w smaku i na finiszu.
Bardzo przyjemna (zapewne) Caol Ila. Jestem zadowolony.