Dawno nie było żadnego brudaska z Campbeltown. W takim razie sięgnijmy po starsze wydanie Longrow.
O samej whisky
Jak mówi etykieta, mamy do czynienia z 14-letnią whisky (destylacja wrzesień 2003, butelkowanie lipiec 2018) wyłącznie z beczek kolejnego napełnienia po sherry Oloroso. Whisky w mocy beczki 57.8% bez filtracji na zimno ani bez barwienia. Jak to w Springbank, limitowana edycja około 9000 butelek.
Kolor: ciemna herbata
Zapach: Oloroso, smar, słodki dym, grillowana marchewka, gotowane czerwone owoce, kompot, siarka
Smak: Oloroso, smar, rodzynki, siarka, pikantny dąb, plastelina
Finisz: gorzka czekolada, siarka, plastelina, gotowane owoce, pieprzny
Pomimo użycia beczek kolejnego napełnienia zapach Oloroso jest bardzo mocno wyczuwalny. Po nim pojawia się mnóstwo smaru, słodki dym, grillowana marchew, potem znów czerwone owoce, tym razem gotowane. Na końcu mocna nuta siarki. W smaku również Oloroso i smar. Do tego rodzyki i siarka. Odrobina pikantnego dębu i na końcu sporo mdłej plasteliny. Finisz mocno wytrawny, głównie gorzka czekolada. Siarka nie daje o soibe zapomnieć. Wraca plastelina. Na końcu łagodniejsze gotowane owoce. Momentami lekko pieprznie.
Przy pierwszym podejściu do tej butelki poziom siarki mocno mnie odrzucił. Jednak z czasem i utlenianiem whisky stawała się coraz brudniejsza ale i gładsza. Taki Longrow 18 tylko dwa razy bardziej brudny.