Szał na Bimber trochę opada, ceny na aukcjach spadają. Można więc zacząć spokojnie zacząć pić. Ja akurat odkopuję notki sporządzane podczas przeszłych degustacji, jak i piszę nowe wyszukując stare sample na regale. Zaczniemy od chyba pierwszej, zabutelkowanej przez destylarnię, beczki po porto.
O samej whisky
Tym razem nie znamy rocznika z którego pochodzi destylat, jednak butelkowanie nastąpiło w 2020 roku wieku 4 lat (podobno prawie 5). Oznaczałoby to, że jest to wciąż destylat z pierwszego roku pracy destylarni, czyli 2016. Cała maturacja nastąpiła w beczce po porto Tawny numer 39 pochodzącej z portugalskiej bogedi Duoro Valley. Rozlano 285 butelek w mocy beczki 58.1% bez filtracji na zimno ani barwienia.
Kolor: rubinowy
Zapach: słodki tytoń, żelki winogronowe, piernik, umami
Smak: słodki tytoń, delicje pomarańczowe, rodzynki, proch strzelniczy
Finisz: słodki tytoń, suszone pomarańcze, goździki, gorzka czekolada
Słodkość destylatu Bimbra bardzo dobrze gra z lekką szorstkością beczki po porto. Wszędzie przebija się słodki tytoń. Na nosie dochodzą do tego żelki winogronowe i świąteczne pierniki przełmamane nutką umami. W smaku dosyc oczywiste delicje pomarańczowe, rodzynki i siarkowy, lekko pikantny proch strzelniczy. Finisz podobny, również nuty pomarańczowe. Na szczęście zamiast pikantności skręcamy w nuty wytrawne – finisz kończy się gorzką czekoladą.
Wychodzi na to, że Bimber najlepiej smakuje z beczki po porto. I to pomimo początkowych problemów destylarni z tymi beczkami. Trzeba chyba będzie otworzyć ostatnią edycję na Polskę.