Ach, Glen Scotia. Nigdy nie przepadałem, chociaż dużo nie piłem. Dzisejszą butelkę nabyłem po bardzo ciekawej degustacji skupionej na Campbeltown, gdzie Glen Scotia również się pojawiła i wypadła nieźle. Kiedy polecono mi więc butelkę torfowej Glen Scotii, wydanej specjalnie na polski rynek, postanowiłem zaryzykować.
O samej whisky
Poland Special Release No. 1 to 1002 butelki torfowej whisky (słód miał podobno 57PPM) dojrzewającej przez 10 lat wyłącznie w beczkach po bourbonie pierwszego napełnienia. Butelkowanie nastąpiło w dosyć dziwnej mocy 44.9% bez filtracji na zimno ani barwienia.
Kolor: słomkowy
Zapach: cytrusy, woda morska, szkocka plaża, ser pleśniowy, sosna, słód
Smak: skórka pomarańczy, cytrusy, mentol
Finisz: lekko pikantny, wosk, lawenda, popielniczka, cytrusy
Mimo tylu PPMów na nosie nie ma mowy o żadnym dymie ani wędzonce. Zapach w zasadzie niczym nie zaskakuje – pachnie dokładnie tak jak spodziewałbym się po młodej whisky z beczek po bourbonie. Jest lekko, świeżo, dużo cytrusów i nienachalnej słodyczy. Mocny akcent słonej wody, dosyć jednoznacznie kojarzący mi się z plażą gdzieś w Szkocji. W tle odrobina sera pleśniowego, żywicy sosnowej i delikatnego słodu. Na razie bardzo zachęcająco. Pierwsze skojarzenie to… Ardbeg 10. Sam jestem zdziwiony. W smaku ciut płasko. Zaskakująco cierpko po słodkim nosie. Głównie skórka pomarańczy, klasyczne cytrusy. W tle przebija się mentol i odrobina pikantności. Jednak rozwodnienie daje o sobie znać. Finisz również lekko pikantny i ponownie bardzo cierpki (w pozytywnym znaczeniu). Głównie wosk, trochę lawendy. Tutaj w końcu manifestuje się ten torf z etykiety. Niestety najbliżej mu do popielniczki. Tak średnio. Brakuje intensywności. Na końcu wracają nuty cytrusowe.
No niestety, kolejna whisky z fajnym nosem i w zasadzie tyle. Mimo wszystko, lekkie zaskoczenia na plus. Alkohol dobrze zintegrowany, nie jest pieprzna ani pikanta. Niezobowiązujący popijacz.
Czemu w ogóle ta edycja ma 44.9% kiedy większość Glen Scotii butelkowana jest w 46%? Trochę bez sensu. Bo takiej limitowanej i specjalnej edycji oczekiwałbym mocy beczki. Jestem bardzo ciekaw jak wypadłaby w porównaniu z podstawową Glen Scotią 10YO Peated, która ukazuje się właśnie w mocy 46%. Zwłaszcza, że to takie same beczki, a notki które znalazłem są bardzo podobne do tego co napisałem o tej whisky.