Jak już jesteśmy przy serii Old & Rare to nie można pominąć mojej pierwej Port Ellen. Pitej w Islay Hotel w Port Ellen, tuż przy porcie i niedaleko destylarni. Tym razem jednak nie od Huntera Lainga a spod ręki Douglasa Lainga.
O samej whisky
Ta edycja to destylat z grudnia 1979 roku zabutelkowany w styczniu 2012 z pojedyńczej beczki kolejnego napełnienia nieznanego typu. 32-letnia whisky została zabutelkowana w mocy beczki 54.8% bez filtracji na zimno ani barwienia. Rozlano jedynie 145 butelek.
Kolor: złoty
Zapach: gorzka pomarańcza, benzyna, słód, wosk, kandyzowany imbir, stary magazyn, ciastka maślane, dym wiśniowy
Smak: pomarańcze, mentol, wosk, mokry torf, zgniłe mango, benzyna
Finisz: mokry torf, pomarańcze, zgniłe mango, tropiki, benzyna
Dosyć wytrawny nos. Kalejdoskop wszystkich brudnych aromatów, które lubię w whisky. Sporo gorzkiej pomarańczy do tego benzyna, przebija się też lekka słodowość. Odrobina nut wiśniowych sugerować może beczkę po sherry. Brak torfu i dymu. W smaku dosyć podobnie, również dominują pomarańcze, tyle, że słodsze. Sporo mentolu i cierpkiego wosku. W końcu pojawia się mokry torf i, tak charakterystyczne dla starych maltów z Islay, zgniłe mango. Nuta benzyny wciąż się za nami ciągnie. Finisz dwufalowy. Na początku mokry torf i pomarańcze. Kiedy to zaczyna gasnąć uderza zgniłe mango, tropiki i znów benzyna.
Cała whisky sprawia wrażenie bardzo pełnej i naturlanej. Niesamowicie złozona i ewoluująca. Praktycznie nie czuć dymu, a torf bardziej buduje teksturę, tworzy bazę i łączy smaki niż je tworzy. Charakter destylatu ląduje gdzieś pomiędzy Ben Nevisem a Springbankiem. Jak na razie najlepsza whisky jaką piłem.
22 marca, 2024
[…] Port Ellen z rocznika 1979 to jedna z najlepszych whisky jakie piłem, dlatego ten sampel od Roberta wzbudził we mnie duże […]