Recenzja: Laphroaig 2005 Amontillado Cask #51 Handfill

Dziś nielada grata, bo butelka, którą własnoręcznie napełniłem podczas wizyty w destylarni Laphroaig w sierpniu 2021. Troche nietypowo, bo spośród zaprezentowanych na degustacji beczek nie wybrałem mojej ulubionej beczki po bourbonie.

O samej whisky

Destylat pochodzi z 2005 roku i pierwsze 8 lat spędził w beczce po bourbonie. W 2013 został przelany do beczki po sherry Amontillado numer 51 w której, w momencie butelkowania, leżakował już kolejna 8 lat w magazynie paletowym. Oznacza to większe różnice temperatur oraz niższą wilgotność, czyli większą pracę beczki niż w tradycyjnym magazynie. Ostatecznie mamy więc do czynienia z 16-letnią whisky. Butelkowana prosto z beczki, w naturalnej brwie i mocy 55.1% bez filtracji na zimno.

Kolor: herbata z cytryną
Zapach: rum, trzcina cukrowa, galaretka pomarańczowa, popiół, spalone drewno, wędzone śliwki, żeberka w glazurze bbq
Smak: popiół, kwaśna żurawina, spalone drewno, rum
Finisz: marmolada pomarańczowa, mentol, spalone drewno

Whisky bardzo słodka i delikatna jak na Laphroaig. Dużo rumu i pomarańczy. Charakter destylarni wciąż jednak się przebija, głównie jako wszechobecny popiół. Beczka po Amontillado dodała sporo ciekawej kwaskowości.

Ocena: 89/100

Dodaj komentarz

Czytam i polecam: DramHunter | MaltVader | Fine Spirits Club