Nie do trzech, a do dwóch razy sztuka. W zeszłym roku podczas wizyty w Campbeltown nie udało się wejść do destylarni Springbank, a jedynie odwiedzić sklep Cadenheada, zapisać do Springbank Society, kupić butelkę z cage’a i otworzyć nad zatoką. W tym roku obostrzenia zostały zluzowane i odbyliśmy tour po całej linii produkcyjnej destylarni.
Wycieczkę zaczynamy w sklepie. Stamtąd ruszamy do słodowni. Przypomnę, że Springbank jest jedyną destylarnią w Szkocji samodzielnie słodującą 100% jęczmienia wykorzystywanego do produkcji. Nie jest to jednak proces całkowicie manualny. Jęczmień przewracany jest na zmianę ręcznie i przy pomocy maszyny, jednak wciąż słodowany jest na podłodze. Aktualnie do produkcji używana jest odmiana Diablo pochodzący z regionu Fife, gdyż zachodnia Szkocja jest zbyt wilgotna i uprawa jęczmienia jest tutaj dużo trudniejsza.
Po wyjściu ze słodowni idziemy do następnego budynku – suszarni słodu. Tutaj jęczmień ostatecznie zamienia się w słód według specyfikacji dla marek Springbank, Longrowa i Hazelburna. Oraz Kilkerran, ponieważ siostrzana destylarnia Glengyle, pomimo zachowanej własnej słodowni, korzysta z infrastruktury Springbanka.
Słód do produkcji Hazelburna suszony jest wyłącznie gorącym powietrzem przez 30 godzin. Obracany jest raz.
Springbank to 6 godzin suszenia słodu suchym torfem i 30 godzin gorączym powietrzem. Obracany jest raz.
Longrow to 6 godzin suchego torfu i 42 godziny mokrego. Słód obracany jest dwa razy aby przyczepiło się do niego więcej fenoli.
Torf wykorzystywany do produkcji pochodzi z dwóch źródeł – okolic Inverness o półwyspu Black Isle. Jest to więc torf z regionu Highland.
Następny krok w produkcji to oczywiście stworzenie zacieru. Mash tun ma budowę otwartą i zalewana jest nietypowo, bo 4 razy, kiedy standardem w większości destylarni jest 3. Ostatnia partia wody używana jest ponownie jako pierwsza przy kolejnym zalewaniu. Na raz do produkcji używane jest 3.5 tony słodu. Cały cykl trwa około 10 godzin.
W destylarni znajduje się 6 kadzi fermentacyjnych, wszystkie z klasycznego modrzewia. 21 tysięcy litrów zacieru w każdej kadzi fermentuje przez minimum 72 godziny przy użyciu 75kg drożdży, czasem aż do 110 godzin. Daje to zacier o stężeniu alkoholu do 5%. Jak widać kadzie nie posiadają typowych silników i śmigieł ścinających nadmiar piany.
W hali destylacyjnej znajdują się 3 alembiki. Największy (wash still) opalany jest bezpośrednio ogniem. Dwa mniejszcze (spirit still) podgrzewana są parą.
Jeśli jesteście miłośnikami tej destylarni to zapewne wiecie, że poza słodem, whisky pochodzące ze Springbank róznią się też sposobem destylacji.
Hazelburn to destylacja potrójna, tak jak w Irlandii i oryginalnej destylarni Hazelburn. Wszystkie frakcje są destylowane razem, trzy razy. Marka, jak i ten sposób destylacji, wprowadzone do destylarni zostały przed obecnego master distillera Franka McHardy, który wcześniej pracował on w destylarni Bushmills w Irlandii.
Springbank to destylacja 2.5 raza. Część pogonów po pierwszej destylacji podlega destylacji jeszcze dwa razy (czyli w sumie trzy), a część jeszcze raz (czyli w sumie dwa).
Longrow destylowany jest klasycznie, jak to w większośći Szkockich destylarni – dwa razy. Marka (i sposób destylacji) powstała jako konkurencja dla dymnych whisky z Islay.
Destylarnia pracuje tylko 9 miesięcy w roku (pozostałe 3 załoga przenosi się do Glengyle). 80% produkcji to destylat Springbank, Hazelburn i Longrow stanowią po 10%.
Przed zalaniem beczek wszystkie trzy typy spirytusu rozwadnianie są do standardowej mocy 63.5%. Beczki po bourbonie pochodzą z najróżniejszych destylarni i dostarcza je Speyside Cooperage. Springbank beczek używa tylko dwa razy. Przy trzecim użyciu beczka uznawana jest za nieaktywną i służyć może wyłącznie przegryzaniu się destylatu po kupażu (tak dzieję się np. w przypadku podstawowego Springbanka 10-letniego).
Część magazynów to klasyczne dunnage, czyli maksymanie 3 poziomy beczek. Do tego wilgotne klepisko i kamienne ściany zapewniające wilgotność i stałą temperaturę przez cały rok. Destylarnia posiada też jednak nowocześniejsze magazyny, gdzie beczki (również Cadenheada) spoczywają na paletach na wilu poziomach.
Zwiedzanie kończymy ponowanie w sklepie, gdzie otrzymujemy pamiątkową miniaturkę oraz kieliszek. W normalnych warunkach polany zostałby również dram, jednak z racji wciąż obowiązujących restrykcji zadowolić się musimy jedynie samplem klasycznego Springbanka 10-letniego. Dokonujemy również zakupu handfilli, oraz obowiązkowo butelek z cage’a.
Niedługo po naszej wizycie w destylarni otwarto bar The Washback, gdzie można spróbować starszych edycji. My widzieliśmy tylko zawieszanie szyldu.
Wizytę oceniam bardzo pozytywnie. Przewodnicy nie są znudzonymi studentami, a faktycznie pracownikami destylarni (nawet jeśli nie bezpośrednio na produkcji). Szkoda jedynie, że nie udało nam się odbyć degustacji w magazynie, ale tutaj liczę na kolejną wizytę. Mimo tego, że Campbeltown jest zdecydowanie nie po drodze gdziekolwiek w Szkocji, to zawsze staram się umieścić je w planie wyprawy.
24 stycznia, 2024
[…] Wizyta: Springbank […]