Pan Jarek Buss i jego Tudor House nie zwalniają tempa. Po dwóch edycjach podstawek w mocy beczki (Glenfarclas 12YO Cask Strength Polish Exclusive Batch #1 oraz Glenfarclas 15YO Cask Strength Polish Exclusive Batch #1) oraz ostatnim Chapterze numer 11 serwuje nam kolejną whisky z tej destylarni. Tym razem jednak nie będzie to wariacja na temat core range.
O samej whisky
Najnowszy Glenfarclas dla Tudor House to kupaż kilku beczek, głównie z końcówki lat 90., zabutelkowanych w mocy beczki 51.8%. Podobno jest to whisky 21-letnia, ale oznaczono ją jako 20-letnią oby odciąć się od skojarzeń w podstawką.

Kolor: ciemnozłoty
Zapach: kandyzowane wiśnie, stara skóra, wilgotna piwnica, lekko słony, gorzkie pestki wiśni
Smak: lekko pikantny, wiśnie, skóra, kwasny tytoń, słodki dąb
Finisz: lekko chemiczny, gorzkie pestki wiśni, odrobina siarki i acetonu, lekko palący
Bardzo klasyczny i poprawny Glenfarclas. Niezbyt słodki, dobrze zbalansowany. Beczka ładnie zagrała w harmonii z desylatem. Alkohol jest dobrze ukryty. Whisky ciut bardziej zadziorna niż nudny Glenfarclas 25-letni, jednocześnie dalej łatwa do picia i niezbyt agresywna. Gdyby nie palący finisz byłby punkt wyżej. Fanom destylarni na pewno posmakuje.
wrzesień 6, 2021
Według mnie ta butelka jest idealna do dyskusji, czy cena powinna wpływać na finalną ocenę. Dyskutowaliśmy już o tym, że cena w tym wypadku oderwana jest od jakości i doznań, jakie oferuje zabutelkowana whisky. Druga kwestia, to u mnie wyszło dużo więcej alkoholu niż piszesz. W związku z tym zastanawiam się czy pierwsze podejście tuż po otwarciu butelki ma w ogóle sens?
wrzesień 6, 2021
Jakby cena byłaby o połowę niższa to zdecydowanie byłaby to uczciwa whisky.