Dziś kolejny Highland Park. I kolejny NAS. Tym razem co prawda podstawka, ale nieprodukowana już od kilku lat.
Highland Park Dark Origins ma być upamiętnieniem mrocznych początków destylarnii, kiedy to założyciel Magnus Eunson, prowadząc nielegalną destylację, musiał unikać poborców podatkowych.
O samej whisky
Do maturacji Dark Origins użyto wyłącznie beczek po sherry. Spośród nich 80% to beczki pierwszego napełnienia. 60% wszystkich świeżych beczek to dąb europejski, zaś 20% amerykański. Whisky zabutelkowano w naturalnej barwie i bez filtracji na zimno obniżając moc do 46.8%.
Kolor: ciemnozłoty
Zapach: wiśnie w czekoladzie, wrzosy, suszone śliwki, mokra ziemia, las, pomarańcze, goździki
Smak: wrzosy, woda różana, czekolada
Finisz: delikatnie gorzki dąb, ciemna czekolada, wiśnie
Na nosie zdecydowanie czuć użycie wyłącznie beczek po sherry. Pachnie bardziej jak Macallan niż klasyczny Highland Park. Co nie znaczy, że źle. Na pierwszym plane wiśnie w czekoladzie. Gdzieś w tle lekko mydlanie wrzosy. Dalej wracają ciemne owoce, tym razem suszone śliwki. Potem robi się ciekawie – mokra ziemia (a może nawet odrobina mokrego torfu) i las po deszczu. Na samym końcu pomarańcze i goździki. Na języku dosyć słodko. Sporo wrzosów, wody różanej i mlecznej czekolady. Momentami lekko kwaśnie. Finisz zaczyna minimalnie gorzki dąb, potem pojawia się ciemna czekolada i wiśnie. Na końcu niestety lekko palący alkohol.
Profil bardzo podobny do opisywanego niedawno niezależnego butelkowania od Huntera Lainga pod nazwą Director’s Highbrow. W Dark Origins mamy jednak dużo lepiej ukrytą pieprzność, wydaje się być też lepiej zbalansowany i zintegrowany.
6 sierpnia, 2021
Czytać czytam, niestety spell check nie łapie wordpressowego edytora tekstu.
5 sierpnia, 2021
Fajny blog.
Czesto zagladam, ale na Boga zrob cos z tymi literowkami. Nie czytasz tego co napisales przed publikacja?