Recenzja: Glendronach 12YO The Original B. 2016

12-letni Glendronach The Original to jedna z najczęśćiej polecanych podstawek dla osobób zaczynających przygodę z whisky. Czy słusznie? Za przemawia na pewno brak torfu, użyte beczki oraz atrakcyjnca cena. Glendronach oferuje też kilka rzeczy, które powinny spodobać się również bardziej zaawansownym miłośnikom whisky.

O samej whisky

Jak na Glendronacha przystało, mamy do czyniena z kupażem wyłączenie beczek po sherry – zarówno Pedro Ximenez jak i Oloroso. Whisky butelkowana jest w mocy 43% bez filtracji na zimno ani barwienia.

Moja butelka pochodzi z 2016 roku, czyli z czasów Billiego Walkera. Aktualnie Glendronach usunął z opakowania informację o braku filtracji i barwienia, chodzą też pogłoski o obniżeniu mocy w przyszłości.

Kolor: ciemnozłoty
Zapach: wiśnie w gorzkiej czekoladzie, jabłko w karmelu, lekki rum, mokra ziemia, mentol
Smak: czerwone jabłko, czerwony pieprz, sherry, dąb
Finisz: pikantny dąb, alkohol, stara skóra, gorzkie pestki wiśni, kakao

Na nosie wpływ użytych beczek jest od razu wyczuwalny. Intensywnie deserowo – wiśnie w gorzkiej czekoladzie oraz jabłko w karmelu. Odrobina lekkiego aromatu rumowego, a w tle mokra ziemia i momentami mentol. W smaku ciut płasko. Słodko ale bez przesady. Czuć głównie czerwone jabłko i czerwony pieprz. Odrobina dębu. Nuty sherry wyczuwalne, ale nie dominują – wpływ sherry zdecydowanie słabszy niż możnaby oczekiwać. Finisz zaczyna się pikantnym dębem, po chwili pojawia się odrobina alkoholowego posmaku. Potem robi się gorzko – pestki wiśni, stara skóra, niezbyt smaczne kakao.

Paradoksalnie to, że wpływ sherry jest bardzo delikatny wychodzi tej whisky na plus. Mimo wyższej niż minimalne 40% mocy w smaku jest zbyt delikatnie. Ciężko wyłapać więcej aromatów. Największym zarzutem jest alkoholowy finisz, gdyby nie to byłoby kilka punktów więcej.

Niemniej dla początkujących może to być atrakcyjna pozycja i dobre wprowadzenie do whisky z beczek po sherry.

Ocena: 83/100