Panowie z Best Whisky Market zwolnili trochę tempo przez pandemię. Powoli wracają do gry i, jak zawsze z nienacka, atakują nowymi bottlingami. Trafiło również na Ben Nevisa z linii Easy Dram.
O samej whisky
Destylat Ben Nevis dojrzewał przez 7 lat w beczce po bourboni by następnie trafić na rok do oktawy pierwszego napełnienia po sherry Oloroso numer 1735. Po tym czasie rozlano 72 butelki w mocy 59.7%. Producent nie podaje, czy jest to moc beczki. Nie mamy też informacji o filtracji ani barwieniu.
Kolor: złoty
Zapach: rum, nugat, toffifee, pieczone jabłko, cukierki pudrowe, plastelina, mięsny, bubble tea
Smak: pikantny, dąb, wiśnie, plastelina, perfumowany, pieczone jabłko
Finisz: pikantny dąb, skóra, gorzkie pestki wiśni, proch strzelniczy, benzyna
Nos zaczyna się rumowo i lekko alkoholowo. Po pewnym czasie aromaty te ustępują i pojawia się nugat oraz toffifee. Następnie bardzo pełny aromat pieczonego jabłka z cynamonem i trochę cukierków pudrowych. Dopiero po tym odrobina plasteliny i czegoś mięsnego. Przełamuje to bubble tea. Ogólnie bardzo słodko, dosyć ciężko, lekko alkoholowo. W smaku tłusto i pikantnie, sporo dębu i wiśni. Trochę plasteliny lub parafiny. Po pewnym czasie ciężki, perfumowany aromat i ponownie pieczone jabłko. Finisz zaczyna się lekko pikantnie dębem, potem już typowe Oloroso. Skóra, gorzkie pestki wiśni i proch strzelniczy. Gdzieś w tle majaczy nuta benzynowa.
No i znów wychodzi whisky zdominowana przez beczkę. Charakter destylarni Ben Nevis jest tak mocno ukryty, że aż zgubiony. W sumie można się było tego spodziewać po oktawie. Wciąż jest to whisky dosyć smaczna, pełna, oleista z dobrą strukturą. Ot, taki Easy Dram.