Recenzja: Ben Nevis 2011 Bourbon Barrel #159 The Ultimate

Po braciach Thompson pora na braci van Wees, którzy pod marką The Ultimate również oferują sporo beczek z destylarni Ben Nevis.

O samej whisky

Bohater dzisiejszego wpisu pochodzi z jednej beczki po bourbonie numer 159 w której dojrzewał 8 lat od momentu destylacji w marcu 2011 do butelkowanie w styczniu 2020. Rozlano 327 butelek w mocy 46% bez filtracji na zimno ani barwienia.

Kolor: jasnozłoty
Zapach: czerwone jabłka, słód, benzyna, lukrecja, cytrusy, mentol
Smak: marchew, gorzki dąb, lukrecja, lakier
Finisz: marchew, pikantny dąb, chili, benzyna

Na nosie przyjemnie oleiście. Z przodu dojrzałe czerwone jabłka i sporo słodkiego słodu. Potem odrobina firmowej benzyny. Do tego odrobina lukrecji, cytrusów i świeżego mentolu. Na języku spadek mocy daje o sobie jednak znać i już nie jest tak tłusto. Czuć głównie marchew (taką z soku karotka), gorzką dębinę oraz odrobinę lukrecji. Na końcu odrobina lakieru. Finisz podobny, ale dąb jest pikantny i dochodzi jeszcze chili. Czuć odrobinę chemi i benzyny, która miesza się z alkoholem dając nieprzyjemny efekt.

Kolejna młoda whisky ze świetnym nosem nie oferująca wiele więcej. Chociaż w tej cenie nie ma tragedii.

Ocena: 83/100

Dodaj komentarz

Czytam i polecam: DramHunter | MaltVader | Fine Spirits Club