Open Day w Campbeltown jest ponownie odwołony i odbywa się online jako Online Tasting Week. Tym razem było to przewidzianie i butelki ukazały się na czas. Po Kilkerranie czas na to co nas najbardziej interesuje, czyli destylarnię Springbank. Zaczynamy od fastiwalowego Hazelburna.
O samej whisky
Tegoroczny festiwalowy Hazelburn to kupaż 5 beczek po sherry Oloroso pierwszego napełnienia. Rozlano 1174 butelki w mocy beczki 54.9%, oczywście bez filtracji na zimno ani barwienia.
Kolor: pomarańczowy
Zapach: głębokie oloroso, stara skóra, czekolada, wiśnie, suszone pomarańcze, figi, daktyle, gotowane warzywa, kwaskowy
Smak: pikantny, stara skóra, lakier, kwaśne kakao
Finisz: skóra, tytoń, proch strzelniczy, aceton
Już na nosie czuć, że mamy do czynienia z sherry bombą. Jeszcze łagodną, ale wciąż. Na początku potężne buchnięcie Oloroso i nut towarzyszących – skóry, czekolady, wiśni. W tle więcej słodkich owoców i gotowanych warzyw, lekko kwaskowo. W smaku dosyć pikantne, dominuje stara skóra i kwaśne kakao. Odrobina lakieru i gorzkich pestek wiśni. Na finiszu bardzo podobnie, dochodzi odrobina prochu strzelniczego, jest lekko alkoholowo.
Woda pomaga, nos staje się ciut bardziej rumowy i subtelny. Pojawiają się rodzynki. Smak i finisz ciut lepiej, ale dalej im trochę brakuje. Zbyt ostro i pikantnie. Trochę zawód. Z wodą można pokusić się o punkt wyżej.
19 maja, 2021
No niestety Panie Tobiaszu. Wciąz niezła whisky ale smakuje jak generyczna sherry bombra.
19 maja, 2021
Ehhhh, a Hazelburn niby pewniak. Szczerze wierzyłem, że ta edycja będzie bardzo solidna, a na pewno, że nie zawiedzie.