Numerem 4 na degustacji Ben Nevis organizowanej przez Adama z Polish My Whisky był kolejny młodziak, bo whisky zaledwie 5 letnia. Zabutelkowana została przez niemieckiego bottlera Rolfa Kaspara pod marką Black Corbie.
O samej whisky
Mocno torfowy destylat z lutego 2015 roku dojrzewał w beczce po bourbonie numer 399 i był finiszowany w beczce po porto przez nieznany czas. Butelkowanie nastąpiło we wrześniu 2020 w mocy beczki 61.4% bez filtracji na zimno i w naturalnej barwie.

Kolor: słomkowy
Zapach: dym, wanilia, mentol, sosna, gotowane buraki
Smak: słodki, lekko pieprzny, dym, wanilia
Finisz: słód, new make, popiół
Nos to uderzenie wanilii i dymu. Atak mentolu i sosny. Gotowane buraki. Przypomina trochę młode Laphroaigi butelkowane jako Williamson. Słodko i dymnie. Na języku bardzo tłusto, moc zdecydowanie przekłada się na teksturę. Ponownie bardziej w stronę Islay niż chemicznego Ben Nevisa. Prosto, słodko, waniliowo. Mimo wysokiej mocy jest tylko ciut pieprzenie, zdecydowanie akceptowalnie. Finisz lekko new makowy, mocno słodowy i słodki. Na koniec popiół.
Jak widać po notce finiszowanie w porto nie wpłynęło zbytnio na profil tej whisky. Brakuje jest trochę charakterystycznych dla tej destylarni chemicznych aromatów. Na każdym froncie dominuje słodycz z beczki po bourbonie. Gdyby było mniej pieprznie to byłby punkt wyżej. Torfiak pełną gębą. W teście w ciemno obstawiałbym młodą whisky z Islay.