Tym razem Ben Nevis butelkowany na francuski rynek dla La Maison du Whisky w serii Artist Collective. Większość whisky z tej serii była na poziomie, oby tak było również tym razem.
O samej whisky
Ben Nevis z 2010 roku dojrzewał w 10 beczkach po bourbonie pierwszego napełnienia przez 7 lat. W 2018 zabutelkowano go w mocy 48%. Nie mamy informacji dotyczącej barwienia ani filtracji.
Kolor: słomkowy
Zapach: cytrusy, róże, białe winogrona, żelki, słód, świeży chleb
Smak: cytrusy, wosk, rum, białe wino, brązowy cukier, gorzkie pestki wisni
Finisz: czerwony pieprz, gorzkie pestki wiśni, cytrusy, wingogrona
Nos bardzo lekki i zwiewny. Bardzo dużo cytrusów i róż. Odorbina białych winogron i słodkich żelek. W tle skórka świeżego chleba oraz słód i ledwo wyczuwalna Ben Nevisowa benzyna. Dosyć zachowawczo i bardzo Highlandowo. W smaku bardzo gładko i jedwabiście. Znów cytrusy, sporo wosku. Trochę nut rumowych, białego wina i brązowego cukru. Moc wydaje się idealnie dopasowana – tekstura jest zachowana, a alkohol niewyczuwalny. Finisz lekko pieprzny i zaskakująco gorzki. Słodki czerwony pieprz i gorzkie pestki wiśni. Dopiero za tym czuć cytrusy i winogrona. Gorzkie pestki wiśni przewijają się i są mocno uwypuklone. Zazwyczaj wyczywam je w whisky z udziałem beczek po sherry. Gdyby nie informacja na butelce to ciężko byłoby uwierzyć, że mamy do czynienia wyłącznie z beczkami po bourbonie.
Bardzo dobra whisky jak na 7 lat. Trochę prosta, ale niezwykle przyjemna do picia. Szkoda jedynie, że charakter destylarni jest tak mocno ukryty.