Zamykamy degustację Ben Nevisa z Polish My Whisky. Na koniec została najstarsza whisky wieczoru. Czy okaże się najlepsza?
O samej whisky
Destylat z listopada 2001 dojrzewał przez 18 lat do października 2020 w beczce ponownego napełnienia o numerze 14403. Zabutelkowany został w 48.4% bez filtracji na zimno ani barwienia.
Kolor: słomkowy
Zapach: cytrusy, papierosy, tartan, zielone jabłko, białe wino, plastelina
Smak: cytrusy, zielone jabłko, pestki wiśni, lakier
Finisz: pikantny, mdły, rozpuszczalnik, białe wino, chmiel
Na nosie podejrzanie czysto jak na Ben Nevisa. Dominują cytrusy i dym papierosowy. Alkohol, pomimo obniżoej mocy, wyczuwalny. Trochę gumy przypominającej sztuczną murawę albo tartan. Odrobina zielonego jabłka i w końcu wyczekiwana chemicznośc tym razem jako plastelina. W smaku dosyć lekko. Mocno w stylu dowolnego highlandera zamiast typowego Ben Nevisa. Cytrusy, zielone jabłko, pestki wiśni i dopiero na końcu lakier. Finisz pikantny, zwłaszcza jak na 18-latkę. Lekko mdło-chemicznie, trochę rozpuszczalnika. Jakby białe wino? Na końcu bardzo dużo piwnej, chmielowej goryczki, która jest miłym zaskoczeniem.
Smakuje jakby było to blended malt Ben Nevisa z Glenfiddichem lub innym Glenlivetem. Do tego niezbyt dobry. Nudno, nie do tego przyzwyczaiła nas ta destylarnia. Nie dałby tej whisky 18 lat.