Ostatni, jak na razie, z interesujących mnie Ben Brackenów, czyli tych z Islay, który wpadł w moje ręce to wersja 27-letnia. Wiek robi wrażenie, chociaż przy whisky z Islay wątpliwa zasada, że starsza whisky to lepsza whisky tym bardziej nie ma zastosowania. Butelka, niestety (mam nadzieję, że na razie), nie jest dostępna w polskich sklepach, ale może wkrótce się to zmieni. W marketach wciąż można jednak trafić na Ben Bracken 16-letnią, która zdecydowanie jest warta spróbowania.
O samej whisky
No i znów nie znamy ani destylarni, ani typu użytych beczek. Wiemy jednak, że destylat pochodzi z 1990 roku. Miłym zaskoczeniem jest moc 46%. Ben Bracken 27-letni jest niestety wciąż filtrowany na zimno i barwiony karmelem.

Kolor: złoty
Zapach: cytrusy, marcepan, czekolada pomarańczowa, kandyzowane mango, dym, wiśnie, sos sojowy
Smak: cytrusy, lakier, pestki wiśni, benzyna, spalony dąb
Finisz: długi, popiół, plastelina, parafina, spalony dąb, pestki wiśnie, świeży chleb
W zapachu dominuje wpływ beczki po bourbonie. Dużo cytrusów, po chwili lekko gorzki skręt w marcepan i pomarańczową czekoladę. Potem znajome ze starszych torfiaków mango, tutaj w wersji kandyzowanej. Dopiero na samym końcu pojawia się odrobina dymu, trochę wiśni i słony sos sojowy. Jak na razie bardzo solidnie i zachęcająco. Pachnie jakby w użytku były również beczki po sherry. W smaku na początku również cytrusy, jednak po sekundzie następuje zwrot w stronę lakieru, gorzkich pestek wiśni i benzyny. Bardzo mocno w stylu Ben Nevis, zdecydowanie nie Islay. Doperio po tym pojawia się, pełny goryczki, mocno spalony (wypalony?) dąb. Finisz to dalej podobne smaki. Długi, pełny popiołu, pojawia się niestety znów nuta chemiczna (plastelina? ropa naftowa? parafina?) psująca ogólny odbiór. W smaku ta lakierowość i benzynowość ma swój urok, jenak na finiszu jest bardzo lota i aż czuć jak te aromaty ulatują przez nos. Poza tym sporo, nazwiązującego do smaku, spalonego dębu i gorzkich pestek wiśni. Bardzo na końcu, kiedy już prawie zapominamy, że coś piliśmy, świeży chleb.
Whisky zdecydowanie złożona, choć nietypowa jak na Islay. Sporo brudu, który na finiszu jest aż przesadzony. Warto jednak spróbować. Dla mnie ciut zbyt chemiczna. Gdyby była mniej gorzka byłyby dwa punkty więcej.