Kolejny rok, kolejny Longrow Red. Tym razem dosyć młody, a nawet najmłodszy wydany do tej pory w serii Red, ale czy to ma znaczenie?
O samej whisky
Tegoroczny bottling to whisky dojrzewająca przez 7 lat w standardowych beczkach po bourbonie z 3-letnim finiszowaniem w beczkach po winie Malbec ponowanego napełnienia, pochodzących z winnicy
De Toren Private Cellar z RPA. Od początku, kiedy informacja o tej butelce ujrzała światło dziennie, nasuwały się porównania do ostatniego wydania Longrow 10YO Virtual Open Day 2020. Poza identycznym wiekiem, zastosowano tam również beczki po Malbecu. Wracając do Longrow 10YO Red Refill Malbec, butelkowanie zastąpiło w mocy 52.5% bez filtracji na zimno i w naturalnej barwie.
Kolor: ciemnozłoty, lekko pomarańczowy
Zapach: wędzone śliwki, poziomki, las sosnowy, brązowy cukier, obornik, smar, słodki tytoń, słód, świeża bułka, mentol
Smak: gładki, poziomki, tytoń, limonka, grapefrut
Finisz: lekko pikantny, poziomki, pikantny dąb, stara skóra, gorzkie pestki wiśni, skórka pomarańczowa, grejpfrut
Na nosie zdecydowanie cukrowo słodko z dodatkiem (już mniej słodkich) czerwonych owoców, głównie poziomek. Do tego oczywiście dym w postaci wędzonych śliwek. To wszystko przełamuje las sosnowy. Aby nie było za czysto miesza się to z obornikiem i odrobiną smaru po linii tego ze Springbanka 18-letniego. Na samym końcu wracają nienachalne słodkie aromaty, czyli słód, słodki dym tytoniowy i świeża bułka. W smaku nie tak oleiście jak bym sobie życzył, ale dalej nieźle. Bardzo gładko. Dominują niezbyt słodkie poziomki. Czuć odrobinę tytoniu. Za tym kwaśna limonka i cierpki grejpfrut. Finisz zaczyna się lekko pikantnie, potem ponownie wchodzą poziomki. Następnie znów pikantnie, tym razem dębowo. Potem idziemy w stronę wytrawną – stara skóra, gorzkie pestki wiśni, a na sam koniec zostaje długo trwająca skórka pomarańczowa z grejpfrutem.
Po raz kolejny Longrow Red nie zawodzi. To wydanie jest bardzo przystępne, powiedział bym aż za bardzo. Ale niczym nie zaskakuje, jest mało funky. Tęsknię za brudem i ilością aromatów poprzedniego wydania z beczek po Cabernet Sauvignon. Szkoda też, że cena z roku na rok rośnie.