Kavalan Solist to seria Kavalana zrzeszająca wydania single cask. W regularnej sprzedaży dostępne są wersje z beczek Ex-Bourbon, Oloroso, Vinho Barrique, czy właśnie Port. Rzadziej, ale również trafiają się beczki po innych sherry oraz rumie.
O samej whisky
Jak sama nazwa wskazuje, mamy do czynienia z beczką po Porto o numerze O101008015A zalaną w październiku 2010 i rozlaną we wrześniu 2018, co daje 7-lat. Teoretycznie jest to moc beczki, jednak patrząc na wydania Kavalana podejrzanie dużo jest tych beczek o mocy 57.8%. Butelkowanie nastąpiło bez barwienia i filtracji na zimno.
Kolor: rubinowy
Zapach: syrop malinowy, mięta, żywica, umami, grzyby, tytoń, trzcina cukrowa, topiony plastik
Smak: sztucznie owocowo, tytoń, stara skóra
Finisz: mięta, żywica, tytoń, lakier, liczi
Nos bardzo oryginalny. Od razu czuć, że nie jest to whisky szkocka. Na pierwszym planie solidne uderzenie syropu malinowego i trochę nut rumowych. Potem bardzo ciekawe, przenikające się aromaty mięty, żywicy, umami, gryzbów, tytoniu i spalonego plastiku. Na języku początku słodko, sztucznie owocowo. Szybko jednak skręca w wytrawną skórę i kwaskowy tytoń. Gładko przechodzi w finisz, gdzie pojawia się znów mięta i żywica, kończy się zaś lakierem i liczi.
Whisky bardzo zwariowana. Eksplozja ciężkich do zidentyfikowania nut. Zdecydowanie do degustowania, cięższa do picia.
Mam też wrażenie, że wszystkie te krótko dojrzewające w wysokiej temperaturze whisky, czyli właśnie Kavalan, czy chociażby Bimber, wyciągają całkiem inne smaki z beczek, niż beczki szkockie. Mianownikiem wspólnym są tutaj aromaty żywicy i mentolu, czasem sosnowe. Czyżby to właśnie wyższa temperatura wyciągała to z dębu?