Recenzja: Johnnie Walker Gold Label Reserve

Johnnie Walker Gold Label, razem z Green Label, stoją po środku oferty Johnnie Walkera. Zaraz nad Black Label, a wciąż przed Blue Label. Green Label posiada deklarację wieku 15 lat, Gold Label zaś zawsze był blendem 18-letnim, jednak wraz ze zmianą nazwy na Gold Label Reserve stracił tę deklarację, zostając whisky NAS. Deklarację tę przejęła wersja Platinum Label.

Dla wielu osób z wymienionej wyżej pary Green Label i Gold Label Reserve to właśnie butelka z zieloną etykietą jest wyborem oczywistym. Może przemawiać za tym fakt, iż Green Label to blended malt, czyli whisky będące mieszanką wyłącznie whisky słodowych, bez dodatku whisky zbożowej. Jak jednak wypada Gold Label Reserve? Już nie raz przekonaliśmy się, że whisky z lepszymi parametrami wcale nie muszą być smaczniejsze.

O samej whisky

Johnnie Walker Gold Label Reserve, jak już wspomniałem, whisky bez określenia wieku (NAS). Jest to mieszanka ponad 15 maltów, w których znajdują się między innymi Clynelish, Caol Ila, Lagavulin oraz Talisker. Czyli destylarnie z charakterem, zazwyczaj trafiające w moje gusta. Już tutaj widać, że pojawia się jakaś porcja dymu w torfu, w przeciwieństwie do Green Label, która to bazuje głównie na whisky z regionu Speyside. Johnnie Walker Gold Label Reserve butelkowana jest w 40% po filtracji na zimno i barwienu karmelem.

Kolor: ciemnozłoty
Zapach: czerwona pomarańcza, karmel, pieczone jabłka, wosk, zboże, przypalony dąb, świeży chleb
Smak: czerwone pomarańcze, pieczone jabłka, wosk, imbir, dąb
Finisz: średni, lekko pikantny dąb, wosk, zboże

Nos od razu przywodzi na myśl Clynelish. Tchnięcie czerwonej pomarańczy z odrobiną wosku walczy z delikatniejszymi destylatami przypominającymi bardziej typowy Highland w postaci karmelu i pieczonych jabłek. Świątecznego klimatu dopełnia lekka nuta dębu oraz charakterystyczny dla Caol Ili świeży chleb. Zapach dosyć złożony, ale psuje go przebijający się aromat zbożowy, skutecznie przypominający, że pijemy blend. W smaku ponowanie głównie czerwone pomarańcze oraz pieczone jabłka, chociaż już mniej słodkie. Do tego odrobnia wosku, imbiru i dębu. Tutaj nuta zbożowa jest już pod kontrolą. Obniżona moc skutkuje trochę płaskim smakiem i słabą strukturą, ale dramatu nie ma. Finisz średniej długości, głównie czuć leciutko pikantny dąb. Poza tym odrobina wosku a potem dużo zboża, które ponownie psuje ogólne wrażenie.

Johnnie Walker Gold Label Reserve zapamiętałem ciut lepiej. Wydawał mi się odrobinę bardziej dymny i słodszy. Najwięszką wadą tej whisky jest, przebijająca się zwłaszcza na finiszu i trochę na nosie, zbożowość. Ciekawe, czy starsze wydanie z oznaczniem wieku wypadało lepiej na tym polu? Wciąż jest to przyjemna i niezobowiązująca whisky do napicia się na luzie.

Ocena: 81/100

1 Comments

  1. […] przeciwieństwie do opisywanej już na blogu whiskyJohnnie Walker Gold Label, Green Label nie stracił oznaczenia wieku. Wciąż jest to whisky złożona z minimum 15-letnich […]

Dodaj komentarz

Czytam i polecam: DramHunter | MaltVader | Fine Spirits Club