Glengoyne Teapot Dram to butelka dostępna do kupienia tylko w destylarni. Dla mnie wyjątkowa, bo Glengoyne to pierwsza destylarnia jaką odwiedziłem odwiedzając Szkocję po raz pierwszy. Łączy się z nią jeszcze kilka historii, ale nie czas na to.
W dawnych czasach w destylarniach pracownicy otrzymywali dzienną dawkę whisky. Była to powszechna praktyka. W Glengoyne wydarzało się to trzy razy dziennie i whisky lana była z czajnika na herbatę. To od niego własnie nazwę bierze ta konkretna whisky.
O samej whisky
Glengoyne Teapot Dram Batch 006 to tylko i wyłącznie beczki po sherry Oloroso pierwszego napełnienia. Whisky nie posiada oznaczenia wieku, lecz butelkowana jest w mocy beczki 59.3%, w naturalnej barwie i bez filtracji na zimno. Coś dużo takich edycji Glengoyne ostatnio. W 2018 rozlano 2772 butelki, obecnie dostępna jest już kolejna partia.
Kolor: ciemna herbata
Zapach: stara skóra, tytoń, owsianka, czerwone winogrona, gotowane jajko, gorzka herbata
Smak: rodzynki, cynamon, skóra
Finisz: długi, lekko pikantny dąb, wiśnie, tytoń
Na nosie pomimo prawie 60% absolutnie nie czuć alkoholu. Od początku słodko i delikatnie. Stara skóra, tytoń, odrobina owsianki. Ciut gotowanego jajka i gorzkiej herbaty. W smaku ponownie ultra słodkie rodzynki i cynamon. Może trochę lukru aby dopełnić obraz cynamonki? Finisz długi, na początku bardzo pikantny i kwaskowy dąb. Potem dalej klasyczne wiśnie i tytoń.
Co można powiedzieć, świetna sherry bomba. Mimo braku torfu bardzo do mnie trafia.
7 marca, 2024
[…] na NAS-owe wydania Glengoyne w mocy beczki (oba Cask Strength, Teapot Dram) dochodzę do wniosku, że to zdecydowanie inna bajka niż podstawki. Wciąż dosyć delikatne […]