Dziś Longrow z zamieszchłych czasów, dawno zanim Longrow Peated pojawił się na rynku, kiedy podstawowa edycja była 10-letnia i rocznikowana.
O samej whisky
Konkretnie, jest to rocznik 1995, butelkowany zapewne w 2006. Nie znalazłem informacji o typie użytych beczek, wiemy jednak, że whisky jest niefiltrowana i niebarwiona. Moc to 46%.

Kolor: jasny olej
Zapach: cytrusy, mango, suszone morele, agrest, dym, śmietana, wanilia
Smak: cytrusy, czerwona pomarańcza, dym, granat, grapefrut, wosk, śmietana
Finisz: długi, skórka pomarańczowa, grapefrut, wosk, popiół, lakier
Bardzo słodki i owocowy nos. Uderzenie dojrzałych, niezbyt kwaśnych, cytrusów, słodkiego mango i suszonej moreli. Odrobina kwaśnego agrestu przełamuje słodycz. Za tym wszystkim lekki dym i odrobina śmietany. Po dłuższym czasie spędzonym w kieliszku pojawiła się również wanilia. Trochę przypomina mi Caol Ile 25-letnią. Smak bardzo gładki, podobny do zapachu. Cytrusy, soczysta czerwona pomarańcza, grapefrut, dalej gorzkawy granat. Dym jest już mocniej wyczuwlany. W tle odrobina wosku i śmietany. Finisz długi, bardzo rozgrzewający ale niezbyt intensywny. Głównie skórka pomarańczowa, gorzkawy grapefrut i wosk. Potem delikatny popiół, odrobina lakieru, lekko cierpki.
Pomimo obniżonej mocy whisky robi świetne wrażenie. Przy wyższym woltażu mogłaby być trudniejsza do zwykłego picia. W 46% dostajemy whisky, którą można pić bezrefleksyjnie bo jest po prostu bardzo smaczna. Jednak przy chwili skupienia pokazuje bardzo dużo ciekawych elementów.